Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wyczerpała się bateria w wadze


Widzę, że tak raz na rok łapie mnie chęć zrzucenia conieco... teraz po wakacjach nawet boję się zważyć. Wyczerpała się bateria w wadze i ani mi się śni kupować nowej, bo jak ją włożę, to się będę ważyć codziennie. A tak - najpierw spróbuję trochę podietkować, jak mi się do poniedziałku uda nie jeść słodyczy, nie zjadać dwóch kolacji i podwieczorku wieczorem, to może w końcu się zważę i zacznę notować. Teraz oceniam siebie na jakieś 65 kg. A to jest RED ALERT. Więc ruszam w następną próbę dojścia do 60 kg. 

Wczoraj kolacja: dwa wafle ryżowe olejem kokosowym  i sorbet z truskawek, skrawek ciasta drożdżowego z borówkami - na pożegnanie złego sposobu żywienia. 
Byłam na siłowni w tym tygodniu: poniedziałek: bieg 4 km (30 minut) - spalone 270 kcal, wczoraj marszobieg 20 minut, rower na 5 biegu 15 minut, orbitrek 15 minut - spalone 270 kcal. 

Dzisiejsze menu:
śniadanie: kromka chleba swojego z olejem kokosowym plus jajko na twardo (dwa maleńkie od swoich kur)
Drugie śniadanie: nektaryna, 3 wafle ryżowe
obiad: sałatka z sałaty, papryki, pomidorów z sosem z oliwy
podwieczorek: nektaryna plus jabłko
kolacja: makaron pełnoziarnisty z pasatą (mała porcyjka)

Miłego dzionka
N.