Ostatnio wszyscy chorują... a ja wszystkich zastępuję. Znów pracuję za 4 osoby, bo 3 nieobecne. Cóż... byle do poniedziałku. Najgorsze jest to, że wczoraj zjadłam słodycze - 3 maleńkie pączuszki z kawą. Potrzebowałam pocieszenia i zjechałam windą na dół po coś dobrego. Trudno... zawsze można zacząć od nowa. Nie mam też czasu na to, żeby zrobić dobre zekupy, a przy diecie to podstawa, bo potem zjada się to, co jest. Opuściłam też w środę pilates, bo mieliśmy niezapowiedziango gościa.
Dzisiaj:
Twaróg z miodem
Dwie małe kromki z polędwicą
Obiad: mam zamiar zjeść łososia na parze jeśli będzie mojej knajpce, brokuły i surówkę z kapusty
Co na kolację... nie wiem, ale mam nadzieję, że nie polegnę.
Pozdrawiam serdecznie :)
kasperito
6 listopada 2009, 12:58racja brak czsu jest zmorą dietkowania:) i masz racje trzeba od nowa zaczynac dzień, w tym jest sęk by sie nie podawać tylko trwać, pomimo takich pączuszków:)