Dalej jestem w tyle z pracą magisterską.
Przestałam spisywać co jem.
Przestałam jeść regularnie.
Przestałam liczyć kalorie.
Przestałam jeść zdrowo.
Przestałam ćwiczyć.
W związku z powyższymi przestałam też zamieszczać regularne wpisy, bo przestało mnie motywować publiczne obiecywanie sobie i Wam, że od jutra/zaraz będzie lepiej. Ile takich wpisów pod rząd można dać? Trzy, cztery? Dość.
Demotywuje mnie pogoda. Demotywują mnie współlokatorki. Demotywują mnie studia. Demotywuje mnie sytuacja osobista. Demotywuje mnie własna postawa.
Jedyne co mogłoby mnie motywować to odbicie się od dna mimo wszystko. Pragnienie stanięcia znów w miejscu, gdzie będę czuła się wspaniała. Jednak nie umiem się zabrać do tego z potrzebną ilością wiary i samozaparcia. Wiem, że nic się nie zmieni, jeśli ja tego nie zmienię, ale...
Nie mam siły.
crewliq
20 listopada 2013, 20:14A z aniołem stróżem weźmiesz się za siebie?
Ankrzys
20 listopada 2013, 19:14Zbieraj cztery Litery i do roboty!! Zacznij na nowo od małych kroczków, będzie dobrze! Nigdy się nie poddawaj! Nie ważne ile razy upadniesz, ważne żeby zawsze się podnosić! Trzymam kciuki