Nie znoszę mojej klasy, nie znoszę. Hałaśliwe dzieciaczki.
`Niezależnie od ilości paktów o nieagresji nie da się pozbyć arsenału mega-śmierci.` Tak właśnie. Podróż spędziłem na czytaniu biografii Dave`a Mustaine`a. Jejku. Nie mam siły tu wypisywać. Kopalnia była piękna, cudowna. Tyle barw soli. Chciałbym tam zamieszkać.
Wyrzucamy wokalistę. Jest plan. Do wakacji osiem kawałków. Są trzy. Czeka nas dużo pracy, obyśmy znów nie stanęli na kilka miesięcy.
Jedzonko:
~ I śniadanie - owsianka z malinami (5 łyżek płatków owsianych górskich, szklanka dwuprocentowego mleka, trzy łyżeczki malin);
~ szamanko na wycieczce - tyci bułka z serem i ogórkiem, sok kiwi;
- bagietka pełnoziarnista i jogurt do picia;
- dwa kawałki pizzy i cztery herbatniki;
~ kolacja - ryż na mleku.
CiszaSerc
17 kwietnia 2015, 16:12Hałaśliwe, ale czasem można pośmiać się z głupoty, o tak. Powodzenia!
nieplaczmy
17 kwietnia 2015, 16:18Mi to bardziej przeszkadza w nauce niż skłania do śmiechu. Oni są po prostu żałośni już. Przez pierwsze dwa tygodnie to jeszcze to bawiło, ale teraz to większość ma dość.
FlyAngie
17 kwietnia 2015, 15:22Teraz w klasie hałaśliwe dzieciaczki, ale zatęsknisz za nimi :) też tak miałam Powodzenia z karierą ;)
nieplaczmy
17 kwietnia 2015, 17:45Wątpię, żebym za nimi tęsknił ;-;. W wakacje to już mi źle w sierpniu, jak myślę o tym, że mam do nich wracać. Dziękuję :3.
cynamonowy44
17 kwietnia 2015, 07:22może kiedyś usłyszymy Wasze kawałki;) a koledzy? Cóż.. musisz wytrwać.
nieplaczmy
17 kwietnia 2015, 11:48W wakacje mamy zamiar nagrywać płytę, stąd też ten pośpiech, więc o ile nam się uda (chociaż to raczej pewne, bo jesteśmy zdeterminowani :D), to chętnie się podziele materiałem wśród internautów. Został mi praktycznie rok z nimi, więc szczególnie mocno się nie martwię.
Magdalenananie
17 kwietnia 2015, 00:09Muszę przyznać, że "koleżki i koleżaneczki" z klasy potrafią być bardzo irytujący. Czasami zachowują się gorzej, niż na najgorsze standardy ich wieku przystało. Ale co zrobisz, stada baranów nie przegadasz mądrym słowem, bo do nich trzeba tylko beczeć, a jak wiadomo, czasami trudno jest po prostu samemu postawić się w takiej pozycji z braku doświadczenia bycia "klasowym pajacem" - tak akurat określała moja wychowawczyni wszystkich tych, co nie używali nawet 20 % mózgu.
nieplaczmy
17 kwietnia 2015, 11:47Pamiętam, jak poszedłem do liceum i zastanawiałem się, kto ich tam wpuścił i jak to możliwe, że zachowują się oni tak, jak dzieci w podstawówce, naprawdę. Nie wyolbrzymiam. Mamy jednego pajaca w klasie (na szczęście chodzi na inne przedmioty rozszerzone ode mnie, więc coraz rzadziej go widuję). No i niby większość klasy go nie lubi, ale część za nim lata. A inteligencją to on nie grzeszy.