Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
I can only win in the end, my trials are my
friends.


Niedziela to dzień na odpoczynek. Dzisiaj rano nie było przejażdżki rowerem, Skalpela tez nie mam w planach. Joga jest w planie na wieczór. Dietetycznie też dzisiaj średnio, bo na śniadanie bułka z wędlinami, na 2 śniadanie jogurt, a na obiadek kasza gryczana ze schabowym i dużo buraczków. W planach na kolacje jest 200 g 2% kefiru. Wczoraj była jeszcze dodatkowo nektarynka, ale dzisiaj czuję, że zjadłam więcej i mniej zdrowo. Niestety nie cofnę tego. Trudno jest odchudzać się mieszkając z rodziną. Mama przygotowuje obiady dla nas wszystkich, bardzo się stara i czasami zdarza się coś niezbyt zdrowego. Ale to nic, nie zamierzam padać duchem. Wykluczam słodycze, niezdrowe słone przekąski, napoje gazowane i wszystkie słodzone, alkohole i ziemniaki. Dla ziemniaków alternatywę stanowią kasze ( szczególnie przepadam za gryczaną, mogłabym ją spożywać codziennie) i ryże. Z powodu tego jedzonka spożytego dzisiaj przesuwam ważenie na jutrzejszy poranek.