Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
I'm just a dreamer, who dreams of better days...


Zaktualizowałam wagę. W poniedziałek, dwie godziny po śniadaniu jeszcze z mokrymi włosami wskoczyłam niepewnie na wagę i moim oczom ukazały 56,3 kg. Do celu jeszcze daleko, nie mogę stracić skupienia i motywacji. Muszę trwać niewzruszenie na ścieżce jaką wybrałam.
Raport z wczoraj i dzisiaj:
Przejażdżki rowerowe o poranku zostały odbyte. Pokonałam dziennie 18 km w godzinę. Uważam, że to sukces.  Chcę jeździć codziennie, moje nogi będą cudowne. Wsiadam na rower i czuję jak pracują moje mięśnie. Wjeżdżam pod górkę i odwracam swoją uwagę od odczuwania pracujących mięśni wyobrażając sobie jak dobrze będę się czuła we własnym ciele gdy dojdę do docelowej wagi. Muszę się bardziej motywować do robienia Skalpela. Chcę go robić 4 tygodnie (tak jak jest na okładce). Skończę z nim w połowie września. Pierwszy tydzień dopiero się zaczął, a o 17 tak trudno mi wytrwać... Muszę się bardziej zmotywować, dam z siebie wszystko. Dieta wczoraj dobrze, nie zjadłam niczego nie zdrowego. Dzisiaj na obiad makaron z sosem spaghetti, więc trzeba się przyłożyć porządnie do ćwiczeń poobiednich.
  • Bobolina

    Bobolina

    20 sierpnia 2013, 23:43

    super Ci idzie;) ruch jest, zdrowe jedzonko takze, teraz tylko czekac na efekty;)

  • aleschudlas

    aleschudlas

    20 sierpnia 2013, 13:28

    ważymy się na czczo ! :)