Pasek zmieniony. Spadek nieduży, ale każdy cieszy. Dziś waga 86,9. Ile razy się odchudzałam tyle razy miałam problem z przekroczeniem granicy 80 kg. Gdy się do takowej zbliżałam to zawsze coś we mnie pękało. Mam nadzieję, że teraz będzie inaczej.
Wszystko się dzieje jakoś nie tak, chyba to ze mną jest jakiś problem. Każdy ma jakieś pretensje, każdemu coś nie pasuje. Mam ochotę spakować się i uciec gdzieś daleko. Sama. Łapie jakiegoś doła, miałam się zmusić do robienia zdjęć posiłkom, ale jakoś nie mogę....
Menu z dziś:
- Śniadanie: dwie kromki chleba żytniego z szynką
- 2 śniadanie: serek homogenizowany
- obiad: pół woreczka kaszy gryczanej, połowa piersi z kurczaka pieczonej w piekarniku + ogromna ilość buraczków z cebulką
- podwieczorek: 3 mandarynki
- kolacja: dwie kromki chleba żytniego z szynką i ketschupem + surówka z obiadu.
Buziaki
angelisia69
26 stycznia 2016, 04:15peknac to moze tylko 8 mka za jakis 1-2mies i spasc do 79 ;-)
paatrycjaa1
25 stycznia 2016, 22:49ojjj ja Ci nie pozwolę pęknąć!! ino spróbuj to dostaniesz motywacyjnego kopniaka:*
screwdriver
25 stycznia 2016, 21:49E tam, co Cię obchodzi, że inni mają pretensje. Olej to i ciesz się życiem, za krótkie jest by się innymi przejmować.
kaamyk
25 stycznia 2016, 20:52Tym razem obie ją przekroczymy! Ja też miałam z nią zawsze problem. 82 to było moje maksimum, które udało się osiągnąć.. A potem wszystko elegancko zaprzepaścić. Teraz się nie poddamy! Ja miałam doła przez ostatnich kilka dni. Jakieś przesilenie zimowe chyba. Uszy do góry! Niedługo wiosna! ;*