Przyznaję się bez bicia, wpadło wczoraj piwo, paluszki i kilka biszkoptów. Stwierdziłam, że mi się należy. Dziś oczywiście waga zaowocowała sporym wzrostem, ale jakoś się tym nie przejęłam.
W pracy coraz więcej samodzielnych obowiązków. Zaczynam się coraz bardziej stresować, ale też coraz bardziej poznaję siebie.
Co do dziś:
śniadanie: bułka z makrelą
2 śniadanie: jogurt
3 śniadanie: banan
obiad: kasza, piersi z kurczaka, kapusta kiszona
kolacja; pomidor z cebulą i jogurtem naturalnym, pół bułki z szynką
buziaki
angelisia69
19 lutego 2016, 03:47nie że "mi sie nalezy" ale że "moge sobie od czasu do czasu pozwolic" ;-) nie dziw sie ze waga wzrosla,w koncu slone zjadlas a to wode zatrzymuje.Zleci szybko
Niesia92
19 lutego 2016, 07:49no to sobie pozwoliłam :P
Melanieee
18 lutego 2016, 21:11Kurcze a ja dalej zapomnialam, ze mi sie makreli chce!!!:)))) Fajnie jadlas (uwielbiam kapuste kiszona!!!) jak sie czujesz? mam nadzieje, ze rzadne chorubsko jednak sie nie wyklulo u ciebie? a wzrost wagi po grzeszkach... normalka ale spadnie!!! a przyjemnosc tez sie nalezy:)) Trzymaj sie!:* Ps. Powodzenia w pracy:)
Niesia92
19 lutego 2016, 07:50choroba jakoś poszła w siną dal i całe szczęście;)
KmwTw
18 lutego 2016, 20:51Pycha! Boże, ale mi narobiłaś ochoty na pomidorki z cebulką <3
Niesia92
19 lutego 2016, 07:50pychotka, nie?:)
Waleczne.Serce
18 lutego 2016, 20:13Mniamniu mniamniu zachciało mi się takiego pomidorka :D
DarkaGratka
18 lutego 2016, 19:51Jeszcze tydzień, dwa i przywykniesz do nowych obowiązków ;) Trochę zgrzeszyć można, byle nie za często i z umiarem. Jak jadłaś słone paluszki to może po prostu woda Ci się zatrzymała, stąd skok wagi. Niedługo zejdzie :D
paatrycjaa1
18 lutego 2016, 19:37ja dzisiaj tez miałam podwieczorek z kapusta kiszona:)