Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
mały kryzysik w diecie


Hej Hej wiosna za pasem


Ale dziś zwalam wszystko na brak ŚŁOŃCA
 
Chyba się w weekend pogubiłam. Jestem ostatnio zabiegana, z pracy wracam po 17stej, w soboty mam wykłady z prawa jazdy -wreszcie je robię :), wracam też o 17, a gdzie zakupy, pranie, "sobotnie sprzątnie"  -  potem zapieprzam do wieczora i w niedzielę, ech. Rodzinka duża :), jest nas pięcioro ), więc i trochę więcej roboty .

 Ale chciałam o diecie napisać. Byłam strasznie zadowolona, że mi dobrze idzie, nie podjadałam,- co było moją największą zmorą, jadłam 5 posiłków jak mi "kazali", wody duże ilości i byłam szczęśliwa, waga w dół, samopoczucie lepsze, czułam się szczuplejsza.
A właśnie w sobotę wieczorem zamiast filiżanki zielonej herbaty co ? kogel - mogel !!! mniam, co za słodycz a jakie DUŻE wyrzuty sumienia potem hehe Nie wiem czy śmiać się czy płakać. Powinnam ważyć 67, a mam 69, więc plan mi fiknął, ale z mojej winy, bo się usprawiedliwiam, że "ech, jedna kosteczka czekolady nie zaszkodzi (może 1 nie, ale czwarta czy piąta już tak)



Czyż to nie widok kolący w oczy, ale jak przyjemny dla podniebienia

NO i dość,
trza się zabrać za siebie na nowo, przecież ta zima za chwilkę się skończy, będziemy się lżej  ubierać, nie zasłoni nas luźny ciepły sweterek.
Ja jestem jak Smigol, 2 in 1. W jednym uchu ktoś mówi spójrz w lustro, idź do szafy-tam wiszą te ulubione ZA MAŁE sukienki, a z drugiej strony..."ech nikt nie widzi-zjedz, weź dokładkę"
Hmm, chyba muszę obejrzeć archiwalne zjdęcia sprzed paru lat, przecież chudnę dla siebie, dla mojej satysfakcji - bo gadanie cyt.: "po 3 dzieci wyglądasz super(...)"mnie nie przekonuje

Nic moje drogie, biorę się za siebie. Wierzę , że jest nas więcej podobnie myślących i mających czasem zły dzień, albo weekend !!!