Nienawidzę Tłustego czwartku i nie dlatego, że zeżrę pączka, którego potem ciężko spalić, ale dlatego, że ja po prostu nie lubię pączków i na każdym kroku muszę się z tego tłumaczyć. W pracy pytają, ile dla mnie kupić - ja, że zero. Wtedy patrzą na mnie jak na kosmitkę, a potem ze współczuciem: "No wiesz, jest Tłusty czwartek, nie musisz się dziś odchudzać, to tradycja." Sorry, ale jak człowiek waży ponad 100 kg to musi się odchudzać zawsze i wszędzie. Jak bym już chciała zrobić wyłom w diecie to wolałabym pójść na piwo z kumplem. A potem moja szefowa przywozi pączki z jakiejś fancy cukierni i pyta mnie ze zdziwieniem: "A Ty dlaczego nie jesz?" Zwykle mówię, że już zjadłam, bo i tak się nie doliczą. ;-) Trzymajcie kciuki, żeby mi sie dziś udało ominąć wszystkie "miny"! ;-)))
ola811022
8 lutego 2018, 09:13Masz rację, to bardzo męczące. Ja już wczoraj musiałam sie tłumaczyć rodzicom dlaczego nie chcę kartonika z pączkami :) (sztuk z 10)