Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
kolejne 0,5 kg za mna:)


Dzisiaj był dzień mierzenia i ważenia wyniki sa zadowalajace, niestety nie pamietam tych pomiarów które robilam do analizy oczywiscie były wieksze. Koniec 2 tyg diety a moj brzuchol wyraznie zmalał czywiscie jescze długa droga przde mna i czas kiedy waga stanie w miejscu ale poki co ciesze sie tym co dzieje sie teraz. Tak sobie mówie w duchu ze jesli uda mi sie schudnąć do tych moich upragnionych 50kg to uda mi sie też tak poprawic mój angielski zeby mieć lepsza prace niż teraz w Supermarkecie brrrrrr. Niby zupełnie inna bajka ale chciec to móc wiec jesli moja wola pokona slabostki i schudne to potem pokona moje lenistwo i naprawde przysiade nad angielskim. Siedze tu juz 5 lat na zas....j kasie w supermarkecie i rzygac mi sie chce ta praca a nic nie robilam do tej pory zeby to zmienic! oczywiscie sa czynniki przemawiajace za tym ze praca nie jest zla np czynnik finansowy, cholerny supermarket placi najwiecej ze wszytkich, stawke mam dobra z czego niby sie ciesze oczywiscie ale to cholerstwo powstrzymuje mnie od tak radykalnego kroku ja rzucenie mojej znienawidzonej pracy w diabły! Tak sobie narzekam bo mam cholerny ciezki tydz w pracy a ta moja szefowa SS chyba naprawde mnie nie lubi albo ten moj ostatni grafik to jakis cholerny zbieg okolicznosci, jednym slowem cięzko jest ale szukajac pozytywow ma to dobry wpływ na moja diete tyle ze na siłke nie chce mi sie potem iść ale byle to srody bedzie dzień wolny! Oj życie plata nam figle hmmmm Ale cóż wszystkiego miec nie mozna