Staram się jak mogę, przysięgam. Nie grzeszę, jestem sumienna i co? I jajo. Efekty prawie żadne, w takim tempie to do końca swojego życia nie schudnę. Bolą mnie kolana, jak chodzę, kręgosłup co chwilę krzyczy HEEELP, czuję się i wyglądam jak słoń:( Na początku sierpnia jedziemy na tydzień nad morze, chcę tego lata po prostu dobrze się bawić, a nie zastanawiać, chować za parawanem, w ukryciu jeść gofry;)) Jeśli do końca maja nie zrzucę co najmniej 3 kilogramów, to idę do dietetyka (chociaż wiem, że powinnam już dawno). Musi być jakiś sposób!! I jestem gotowa zrobić wszystko! Bo mam wrażenie, że przez te kilogramy to już mózg zamienił się w kupę tłuszczu i w głowie niewiele więcej pozostało. Pogoda przepiękna, aż chce się żyć:)) Buziaki:)
PS. Minęły 2 miesiące, ubytek- 6kg. Wg mnie powinno być drugie tyle. Tak czuję, uczciwie oceniając wyrzeczenia i wysiłek, który wkładam. I trudno mi udawać, że jestem zadowolona z tego wyniku. Cóż, próbujemy dalej...
niulajf321
15 maja 2013, 00:03tdro13- ale zobacz, ile ja ważę :)) Marta- podziwiam to, że jeszcze nie masz dość i trzymam kciuki, żebyś nie miała ...:)
tdro13
14 maja 2013, 17:54dla mnie to bardzo dobry wynik , Każdy dietetyk zaleci ci chudnięcie takim tempem .
Marta.Smietana
14 maja 2013, 12:33kochana ja sie od stycznia bujam!