Dobiega końca- było aktywnie:) Trochę Polski zwiedziliśmy, wczoraj babska imprezka, a dziś mój towarzysz kac nie opuszczał mnie aż do popołudnia;) Więc druga część dnia była zdecydowanie przyjemniejsza. Jak zwykle moja systematyczność okazuje się tylko słomianym zapałem ( mam na myśli regularność wpisów tutaj), książkę Chodakowskiej realizuję mniej więcej w połowie, efekty są na razie takie jak widać- dupci nie urywa;) Ale czuję się dużo lepiej:) Podczytuję pamiętniki, oglądam metamorfozy , szczena opada - WOW- podziwiam dziewczyny, które konsekwentnie realizują własny cel, walczą o fajniejszą wersję samej siebie i odnoszą ogromne sukcesy! Osobiście są dla mnie ogromną inspiracją, zastanawiam się czy też mi się uda:) Bo pomimo jakichś tam efektów, czuję, że w moim przypadku wszystko jest na pół gwizdka,w zasadzie nie wiem dlaczego. CHCĘ czuć każdą komórką ZMIANY, mieć dużo energii i zapału. Może tego właśnie mi brakuje? Na pewno wiem, że mogłoby być lepiej:)