Witam was serdecznie,Weekend spędziłam troszke leniwie ,gdyż po calym tyg ćwiczen stracilam trochę wiary w siebie,ale z pomocą przyszedl maż i znów zeszlam na dobre tory,wczoraj ćwiczenia zaliczone,Marian mnie motywuje by było mi lżej ,a jak jak mysle ile pracy mbie czeka to sie czasami podaje,ale też muszę isc do pracy by mieć dwa pejslipy ,by załatwić status przedosiedlęczy,mąż mówi ze musiala.bym z 2 tyg pocwiczyc sumiennie by wprawy nabyc bo u niego w pracy sie stoi 8 h a on pracuje po 10 czasami 12h ,Wiem ze sie o mnie martwi ,że z moja waga moge nie wystac tyle,tym.bardziej ze nigdy nie pracowałam,mąż uwaza ze sie boję zycia,on za to jest bardzo odważny niczego sie nie boi przeciwnisc mnie,no w sumie oboje jestesmy z 10.04.hii ,ale wiem że on tak z troski.mówi ze czasem nie wie jak mnie zmotywować,jak cwicze mówi ze jest ze mnie dumny.Miłego dnia ,nikt nie powiedział ze bedzie łatwo