Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
"mam napad, zaraz wracam"


rozdział I

Wstawanie każdego ranka sprawia mi psychiczny ból. Wolałabym spać. Szkoda, że w nocy nie mogę usnąć. Jestem pełna sprzeczności. Nienawiści. Do siebie. Najchętniej zniknęłabym z powierzchni ziemi. Na jakiś czas, aż to minie. Potem bym wróciła, aż do następnych napadów. Na ten czas powinnam mieć taką kartkę na drzwi „Mam napady, zaraz wracam”.

Siedzę przed parującym kubkiem zielonej herbaty. Podtrzymuję zaspaną głowę, a oczy same się zamykają, obraz rozmazuje. Nie chce mi się. To takie popularne. Rano każdemu się nie chce. Każdemu. Mnie również, tylko bardziej. Zdecydowanie bardziej. Nie myłam włosów od czterech dni. Nie depilowałam nóg. Mam przetłuszczone włosy i owłosione nogi. Pozdrapywany lakier. Nie chce mi się. Powinnam wstać. Zrobić ze sobą porządek, cokolwiek. Nie chce mi się.

W końcu się zwlekam z krzesła. Pospiesznie i byle jak myję zęby. Jeszcze gorzej myję twarz. Narzucam na siebie pierwsze lepsze leginsy, do tego byle jaki powyciągany i długi sweter. Męczę paznokcie. Nie chce mi się iść po zmywacz. Dla niepoznaki maluję się. To jedyne w moim wyglądzie co wygląda dobrze. Nie idealnie, ale dobrze. Staję przed lustrem. Przytyłam. Znowu. Napady zajadam. To najlepsze. Może jak miną to schudnę. Znowu.

Jestem wściekła na niego, że ma mnie w dupie. Nie potrafi poradzić sobie z tym, że jestem chora, że tak naprawdę mam problemy ze swoją psychiką. Nie umie mnie wesprzeć, woli zdołować. Nie wie, że teraz słowa mają największe pole rażenia i jeden wyraz może doprowadzić mnie do samobójstwa. Nie wiem czy umiałabym się zabić. Chyba nie. Mimo wszystko za bardzo kocham życie, rodzinę i jego żeby sięgnąć po cokolwiek co mogłoby zakończyć moje jestewstwo tutaj. Moje życie nie jest idealne. Częściej nienawidzę niż akceptuję, ale mimo wszystko kocham. Miłość mnie tu trzyma. Miłość sprawia, że chcę walczyć. Szkoda, że ma mnie w dupie. Byłoby lepiej gdyby przytulił. Powiedział, że kocha. Zamiast tego drze się, że nie będzie mówić mi wiecznie komplementów. Widocznie nie zasługuję. On tym bardziej. Czasami się zastanawiam czy jeszcze mu zależy. Czy zależy mu tak jak mi, w każdej sekundzie, nawet kiedy bluźnię na niego i ryczę przez niego, czy już nie. Może przestało mu zależeć bo mam problemy z psychiką? Może chce mnie zostawić, ale mu głupio, bo przyznałby się wtedy, że sobie nie radzi, a to przecież ja jestem zagubionym dzieckiem we mgle o które trzeba się martwić. Nie o niego. On sobie ze wszystkim radzi. Ja nie.

________________

Jeszcze nie jest dokonczony. Co o tym myślicie? tak szczerze?

  • vitaliowalady

    vitaliowalady

    19 stycznia 2013, 12:14

    dobrze sie czyta , jak książke, wciąga...jak zobaczyłam długi wpis to mysle...ojj nie mam chyba głowy do czytania tak długiego wpisu ,ale zaczęłam i mnie wciągnęło. A i nie pasuje "ma w dupie" tam gdzieś juz w ostatniej częsci wpisu ... takie"z dupy" wyciągniete określenie :P .

  • Evcia1312

    Evcia1312

    19 stycznia 2013, 10:21

    wiesz co a ja mysle ze jakby Cie tulił to bys sie nie wygramoliła z tego błota, wez sie Dziewczyno ogarnij! i stań na nogi,głupoty wypisujesz ,za silna jestes na takie bzdury,wogole jakbys Ty tego nie pisała

  • NaMolik

    NaMolik

    19 stycznia 2013, 08:04

    mam nadzieje, ze to nie twoje odczucia, a co do litereckich wartosci to ok, tylko musisz zamienic "ma w dupie" na inne stwierdzenie bo to nie pasuje tu kompletnie. Pozdrawiam

  • polepionaa

    polepionaa

    18 stycznia 2013, 22:53

    przeciez to jaaa !! :) oprocz tej ostatniej czesci. Czekam na wiecej :)