Słuchajcie, jakaś rewelacja:). Wczoraj był 3 dzień A6W - zrobiłam, a dziś jest czwarty dzień - zrobiłam:). Z samego rańca wstałam i pobrzuszkowałam, z myślą o planach na resztę dnia. A zatem jestem z siebie (póki co) zadowolona:).
Wczoraj byłam w bibliotece (zobligowana terminami - jak ja nie cierpię terminów:) i wypożyczyłam coś, czego jeszcze nie czytałam:) Mianowicie Terrego Pratchetta. Jestem ciekawa, czy mi "podejdzie":). No zobaczymy.
A co do planów na dziś, to jestem niesamowicie podekscytowana, bo spotykam się z moimi dwiema przyjaciółkami z dawnych lat....bo aż z podstawówki:). Ciekawa jestem jak to będzie...Z jedną nie widziałam się ok 7 lat, a z drugą ok 3. A były czasy, kiedy to byłyśmy nierozłączne:). Będą fajne zdjęcia, tak czuję:)
Poza tym w pracy dziś jakoś fajnie, i przyjemnie, i wesoło...asesor dziś niezwykle miły dla mnie - co się zdarza niezwykle rzadko:).
No ale dosyć tego uzewnętrzniania...lecę pracować:)
Buzie:*:*:*
magdalenagajewska
7 sierpnia 2009, 12:20...to jeden z moich ukochanych autorów :) Pożyczyłaś w oryginale, czy przekład Cholewy? Ponoć w oryginale jest jeszcze lepszy, nie wiem - narzeczem obcym gardzę ;) Udanej lektury. eM.