Pamiętnik odchudzania użytkownika:
NowAga

kobieta, 41 lat, Warszawa

172 cm, 61.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 kwietnia 2014 , Komentarze (2)

Super dieta:) Wprowadza nie do fajnego, zdrowego trybu zycia i odzywiania. Schudlam co nieco. Prawde mowiac, tyle juz mi wystarczy:) Polecam wszystkim.

2 października 2013 , Komentarze (1)

A taki rym mi wyszedł, w stylu mojego męża:). Nie wiem czy wracam. Już chyba nigdy nie napiszę, że wracam na Vitalię i po trzech wpisach znów mnie nie będzie:). Nadal ważę 62, nadal chciałabym ważyć 58 - w tej kwestii nic nie uległo zmianie. Poza tym Tymek poszedł do przedszkola, ja (o dziwo) ze wszystkimi obowiązkami wyrabiam się znakomicie, mam nawet sporo czasu dla siebie - cud, miód i takie tam. Maluchowi przedszkole już się bardzo podoba, chociaż na pytanie "Kogo najbardziej lubi w przedszkolu?" odpowiada, że mamę, więc wszystko jest w jak najlepszym porządku:))).
Chciałabym już chyba drugiego dzidziunia (chyba za dużo mam tego czasu wolnego), więc nie wiem jak to będzie z moim odchudzaniem. No cóż, zawsze mogę być fit-sexi mamą w ciąży:))). To teraz takie trendi jest. W stylu Victorii Beckham:) No nic, trzeba zdrowo się odżywiać i nie myśleć za bardzo nad schudnięciem, widzę, że to skutkuje (przynajmniej w "niełapaniu" zbędnych kilogramów).
Buziaki 

7 marca 2013 , Skomentuj

...cały czas przy A6W.
Coś mi mówi, że jutro będę miała okres, bo dziś o niczym innym nie myślę, tylko o jedzeniu:). Ale już niczego nie tykam, jedynie zieloną herbatę i wodę.
Na wadze niestety nic ciekawego, wciąż te same cyferki, więc o tym nie ma co pisać.
Lecę ogarnąć Tymka do snu.
Buziole, o!

5 marca 2013 , Komentarze (3)

Nadejszła:). Przynajmniej u mnie już wiosna. Wiem, że zima jeszcze wróci, ale i tak jest sympatycznie.
A6W kontynuuję, kontynuujemy (razem z Pawłem). Jestem dobrej myśli:).
Nieśmiało się dziś pomierzyłam, no i ubyło 1 cm wszędzie (oprócz biustu, uff:). Jestem dobrej myśli:)
Myślę jeszcze dodatkowo o jakimś pilatesie. Mam nadzieję, że nie na myśleniu skończę, bo z moim zapałem to różnie bywa. Jak przejdę do czynu to poinformuję.
No jakoś tak optymizmem pałam ostatnio. Chyba przyczynia się do tego fakt, że wracam z pracy jeszcze "za dnia", a nie w środku nocy, jak było przez ostatnich kilka miesięcy:).
Pięknie, normalnie jestem z siebie dumna:)
Pięknie zatem pozdrawiam.

28 lutego 2013 , Komentarze (2)

Coś, co mnie podtrzymuje przy życiu, gdy ciemno, zimno i ponuro przez większość dnia - wspomnienie słońca, ciepła i takich tam :)



28 lutego 2013 , Skomentuj

Dziś piąty dzień A6W. Kiedyś już zaczynałam, ale niestety jakoś ok. 20 dnia poległam. Teraz robimy razem z Pawłem. Może tym razem się uda, jak będziemy się wzajemnie popędzać:). Postanowiliśmy do wakacji mieć kaloryferki na brzuchu, więc postanowienie nie jest błahe :D.

Powinnam jeszcze również częściej chadzać na basen. Ostatnio na masażu pani masażystka wytknęła mi wszystkie mięśnie, nad którymi warto popracować, no i m.in. basen byłby kojący dla mojego kręgosłupa, a raczej dla jego mięśni. A my na basen chodzimy raz na 3 tygodnie:). Kiepsko to wygląda. Ale kolejne postanowienie jest. (Oby za miesiąc nie wylądowało w śmietniku).

Dieta - wprost fantastycznie. Dziś np. w ramach zdrowego żywienia zjedliśmy we troje 750 g frytek:). Co prawda pieczonych w piekarniku i co prawda Paweł zjadł najwięcej:), no ale to zawsze fryty:/. No trudno, dziś był dzień brzuszka, bo tak poza tymi frytkami to jestem grzeczna, odżywiam się racjonalnie, zdrowo, optymalnie i pomysłowo.

Aaaa, jeszcze jedno. Na "newralgiczne" miejsca nakładam balsam na: redukcję tkanki tłuszczowej, celulitu i jeszcze kilku innych zbędnych szitów. Paweł oczywiście wyśmiewa, żebym uważała na biust, żeby mi się jeszcze tam tkanka tłuszczowa nie zredukowała, bo już nic nie pozostanie:). No ale jestem optymistycznie nastawiona (to chyba ta wiosna zbliżająca się małymi krokami działa takie optymistyczne cuda) i postanowiłam wysmarować to "coś" co kupiłam już 100 lat temu (mimo wszystko ma jeszcze termin ważności zachowany:) i zalega na półce.

Ok. Raport zdany. Teraz pora na spanie.

See you soon!

22 lutego 2013 , Komentarze (2)

Nie mam siły na tą Vitalię. Przed chwilą wystukałam taki piękny, długi wpis. No i jedno kliknięcie za dużo i wpis uległ samozagładzie:).
No nic. Krótko zatem.
Wracam.
Jest mi źle, bo na nic nie mam czasu.
Ważę 64,2 (sic!).
Chcę schudnąć, coby do wakacji wyglądać co najmniej dobrze:).
Będę pisywała, może mi to pomoże.
Laters!

28 kwietnia 2012 , Komentarze (1)

W końcu moja waga zaczęła pokazywać prawdziwą wagę;). Wieczorem jest 62,6...aż się boję pomyśleć co będzie rano. Czekam z utęsknieniem. Za tydzień wyjeżdzamy na urlop, na plażę, soł...muszę spłaszczyć brzuchol do minimum. Jestem na dobrej drodze!

Dziś byliśmy w teatrze. "Merlin Mongoł", reż. Bogusław Linda, trochę toporne, trochę naturalistyczne, ale ciekawe. Ostatni raz byliśmy w teatrze jak byłam w 9 miesiącu ciąży, a Tymek ma już rok i 9 miesięcy. Trochę czasu upłynęło. Jesteśmy na dobrej drodze! :)

Fajny tydzień przede mną. Nie mam urlopu, pracuję 3 dni, ale będzie o tyle fajnie, że będzie krótko, lekko i bezstresowo (bo szefowa jest na urlopie:). A po tym 'fajnym' tygodniu mam 2 tygodnie urlopu, więc podwójnie fajnie. W sumie maj zapowiada się bardzo lajtowo. O! Znów jesteśmy na dobrej drodze!

Same dobre drogi ...chwilowo. (Bo wczoraj zryczałam się z powodu mojej idiotycznej pracy, a raczej upierdliwej szefowej:) No nic, to też tylko chwilowe...jeszcze 1,5 roku. Później się usamodzielniam. Zatem też jestem na dobrej drodze!

To na tyle. Idę spać! Buziaki!

Ps. A jeszcze jedna dobra droga. Wczoraj zapoczątkowaliśmy sezon rowerowy z Tymkiem w foteliku. Rezultat jest taki, że Tymek mega zadowolony, my wcale niemniej. To będzie fajny weekend:)

7 kwietnia 2012 , Skomentuj

Oczywiście, nie dotrzymałam swojego planu. Nadal ważę 63 kg i żeby mi nie było z nimi bardzo źle, to nadal bym nic nie robiła. Ale zaczęłam - biegam:)
Tzn. raz biegałam:) Dwa razy dookoła jeziora naszego. Paweł mówi, że to 2 km:). Ale wczoraj się naczytałam o bieganiu i chudnięciu podczas niego i już wiem, że nie liczy się ilość kilometrów, ale czas treningu:). A zatem zajęło mi to pół godziny, w związku z czym całe 10 minut spalania tłuszczu. Jak na pierwszy trening uważam to za bardzo ładny wynik. Z treningu na trening będzie tego więcej:).
Teraz idę się myć i ruszam na bazar po jakieś żarcie świątecznie:)

Pozdrawiam oczywiście wszystkich i Happy Easter to All!

11 marca 2012 , Komentarze (1)

...czyli od jutra. Postanowiłam, że do 1 kwietnia będę ważyła te 60 kg, bo już mnie zaczynają drażnić te 3 kg balastu. Od jutra wskakuję na nowe tory. No! Poza tym Tymek rośnie, śmieszny jest niezmiernie. Z mężem fajnie, dojrzewamy chyba:). W pracy momentami trochę gorzej, ale może też "dojrzejemy":). Wkleję zdjęcia, obiecuję. No! To by było na tyle.