Dziś piąty dzień A6W. Kiedyś już zaczynałam, ale niestety jakoś ok. 20 dnia poległam. Teraz robimy razem z Pawłem. Może tym razem się uda, jak będziemy się wzajemnie popędzać:). Postanowiliśmy do wakacji mieć kaloryferki na brzuchu, więc postanowienie nie jest błahe :D.
Powinnam jeszcze również częściej chadzać na basen. Ostatnio na masażu pani masażystka wytknęła mi wszystkie mięśnie, nad którymi warto popracować, no i m.in. basen byłby kojący dla mojego kręgosłupa, a raczej dla jego mięśni. A my na basen chodzimy raz na 3 tygodnie:). Kiepsko to wygląda. Ale kolejne postanowienie jest. (Oby za miesiąc nie wylądowało w śmietniku).
Dieta - wprost fantastycznie. Dziś np. w ramach zdrowego żywienia zjedliśmy we troje 750 g frytek:). Co prawda pieczonych w piekarniku i co prawda Paweł zjadł najwięcej:), no ale to zawsze fryty:/. No trudno, dziś był dzień brzuszka, bo tak poza tymi frytkami to jestem grzeczna, odżywiam się racjonalnie, zdrowo, optymalnie i pomysłowo.
Aaaa, jeszcze jedno. Na "newralgiczne" miejsca nakładam balsam na: redukcję tkanki tłuszczowej, celulitu i jeszcze kilku innych zbędnych szitów. Paweł oczywiście wyśmiewa, żebym uważała na biust, żeby mi się jeszcze tam tkanka tłuszczowa nie zredukowała, bo już nic nie pozostanie:). No ale jestem optymistycznie nastawiona (to chyba ta wiosna zbliżająca się małymi krokami działa takie optymistyczne cuda) i postanowiłam wysmarować to "coś" co kupiłam już 100 lat temu (mimo wszystko ma jeszcze termin ważności zachowany:) i zalega na półce.
Ok. Raport zdany. Teraz pora na spanie.
See you soon!