Należy mi się porządna nagana.
Przerwałam dietę. W okresie przedświątecznym trzymałam się dzielnie aż do Wielkiej Soboty , niestety coś puściło, nie wytrzymałam, za dużo emocji, stresu i po prostu przerwałam..
Nie umiałam tego zahamować, tak więc nie skończyło się na jednej rzeczy ...
Dziś też mocno poleciałam : były krokiety smażone ... mega głod na jedzenie , więc kilka kanapek i co najgorsze paczka chipsow duzych + kinderbueno
O zgrozo ...
I zauważylam .. ze nie wchodzilam od tamtej pory tutaj na vitalię, bo było mi wstyd przed samą sobą że się złamałam i nie potrafię wrócić na dobrą drogę ...
Olałam ćwiczenia ... kompletnie brak chęci..
Przestałam wierzyć ... że kiedykolwiek mi się uda ...
Ale ...
Nie poddaję się ... i jutro zaczynam od nowa. Nie wiem ile przytyłam, bo nie wchodzę na wagę ze strachu
Zaczynam po raz kolejny z o wiele mniejszą motywacją i zapałem ..
Podziwiam Was za Wasz upór i konsekwentność oraz za Wasze sukcesy
Wesele znajomych już za 2 tyg .. mamuniu ... a sukiena czeka na chudziutką dziewuszkę a nie tego balerona co tu tkwi ..
kluska1994
13 kwietnia 2012, 20:52Święta chyba zagięły nie jedną z Nas ;(
kakaowaa
12 kwietnia 2012, 23:46mam podobnie i myślę że po świętach wiele z nas ma takie rozterki...że silna wola przez chwilę stała się słaba :P Dasz radę!
jamay
12 kwietnia 2012, 21:40Niestety tak to jest, że jak się zacznie jeść to potem ciężko wrócić na dobre tory. Ale trzeba się podnieść i walczyć dalej! Przywołuję Cię do porządku, grożę palcem i w ogóle!
agesia1991
12 kwietnia 2012, 21:31oo duza nagana:):):) Głowka do gory, brzuch wciagniety i do boju:):) Duzo wzmacniuchow wysylam:):)
groszkiiiroze
12 kwietnia 2012, 21:04spinamy tyłek i bierzemy się za siebie , u mnie masakra z motywacja :(((((
Alexia.
12 kwietnia 2012, 21:04jaki baleron 60 pare kilo wazysz to nei jest zle przeciez:) od jutra spinaj dupe i za cwiczenia:)