Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Moja historia nadwagi


Cześć kochani ;*

Chwilowo nie miałam czasu na rozpisywanie się i dłuższe notki, dlatego pisałam tylko w skrócie czy moje założenia zostały zrealizowane, teraz mam zamiar po nadrabiać te zaległości ;)

Przez większość mojego nastoletniego życia miałam nadwagę, może niewielką, nie była to nigdy otyłość ale zawsze te kilka, kilkanaście kilogramów na plusie.

Początkowo miałam to w D. Jadłam co chciałam a były to głownie słodycze,białe pieczywo, tłuste ziemniaki i moje ukochane schabowe bez których nie wyobrażałam sobie życia, mogę natomiast z ręką na sercu napisać że warzyw nie jadłam wcale!


Słabe paznokcie, brzydka cera i kruche włosy były na porządku dziennym.

A ja nic z tym nie robiłam, nie dbałam o swoje zdrowie bo nie chciałam odmawiać sobie tych wszystkich przyjemności, Czekolada była dla mnie ważniejsza niż wygląd a nawet zdrowie, oczywiście uważałam że nie prezentuję się żle tylko mam "krągłości" jakie powinna mieć kobieta hue hue;p

Wiadomo że im człowiek starszy tym mądrzejszy tylko nie sprawdziło się to w moim przypadku, gdy miałam 16-18 lat zaczęłam stosować masę przeróżnych diet z różnym skutkiem, powiem szczerze że raz udało mi się dopiąć celu, jednak wszystko to trwało krótko, waga zawsze wracała, dlatego że nie dopuszczałam do siebie myśli że moje rozstanie ze słodyczami,szczególnie czekoladą jest na stałe, myślałam że schudnę na diecie 1200kcl a potem wrócę do swoich ukochanych słodkości.


Na szczęście  w porę zorientowałam się że to co robię jest straszną głupotą.

Skończyłam z dziwnymi dietami i zaczęłam odżywiać się racjonalnie (tak wtedy myślałam) generalnie była to dieta 1300-1400kcl bardzo ładnie schudłam prawie wcale nie ćwicząc, ale hola hola to dlaczego waga wróciła?

Dopadł mnie kolejny tak zwany efekt jojo, nie ćwiczyłam co było błędem, coraz bardziej obniżałam kalorie a i tak jadłam za mało, organizm po paru miesiącach się zwyczajnie zbuntował. Dodatkowo miałam napady gdzie jadłam emocjonalnie

I to była i jest głowna przyczyna moich problemów, mojej nawagi, Jedzenie emocjonalne!


zrozpaczona, smutna = jedzenie, szczęśliwa, podekscytowana = tez jedzenie


I to zazwyczaj coś słodkiego co poprawia humor.

Do dzisiaj muszę się bardzo mocno kontrolować.

Odchudzanie to nie tylko zrzucanie zbędnych kilogramów  to w większej  mierze psychiczna walka ze samym sobą.

Ale możemy udowodnić," przekonać psychikę" że odchudzanie może być przyjemne, że człowiek będący na diecie może cieszyć się pełnią życia bez poczucia że się w czymś ogranicza.



Teraz jestem innym człowiekiem, wiem jak ciężka może być walka o  zdrowszą i lepszą wersje siebie... Sama o nią walczę i to  wolą walki chce zarazić innych, bo nie ma nic gorszego jak poddanie się, to tak jakby ktoś zrezygnował ze wspaniałego życia na rzecz szarej i nudnej egzystencji.


Wiem jak kilogramy potrafią ograniczyć człowieka i nie mówie tu o aspekcie fizycznym choć nie wątpię że przy dużej otyłości jest to nie lada problem a właśnie o tej owej sferze psychologicznej, człowiek zamyka się w sobie, boi się żyć pełnią życia,  a przecież ono jest piękne, nie wolno tracić czasu tylko chwytać każdy dzień, Dlatego chcę pomóc sobie i innym.



Obecnie zjadam 4-5 posiłków  dziennie , kaloryczność według mojego zapotrzebowania  i staram się codziennie ćwiczyć chociaż te 30-40 min.


Ale nie będę się rozpisywać na temat diety, bo o tym będzie  następny bardziej szczegółowy wpis ;)

   



A teraz uciekam do spania bo dobija północ, buziak ;*