Ten niezidentyfikowany przypływ energii oczywiście. A naprawdę się staram. Rano obudziłam się 20 minut przed budzikiem!!!! Wykrzykniki są niezbędne. Należę do ludzi, którzy uwielbiają i mogą spać. Dlatego każda dosłownie każda pobudka przed dźwiękiem budzika (strasznym zresztą) stanowi wydarzenie. No dobra, ale wracając do wątku głównego otworzyłam oczy i zobaczyłam słońce. Je też chyba dziś coś rozbierało. Świeciło jakby to był co najmniej lipiec. Przez głowę przemknęła mi myśl o myciu okna. Ale tylko przemknęła. Okno mam na wschód, kiedyś próbowałam je umyć od rana i okazało się, ze to czas stracony. Dlatego nie polecam tego typu zabiegów w pełnym słońcu. W związku z tym postanowiłam wykorzystać dany mi czas i ......... zagrzebałam się w pościeli z ulubioną ostatnio książeczką „Najstarszy” Christophera Paolini (o smokach oczywiście) a ulubioną, bo ją właśnie czytam namiętnie ale bardzo powoli. Jeden króciutki rozdzialik nie spowoduje zawalenia świata, a jak przyjemnie się dzień zaczął. Później zgodnie z zaleceniami a6w przy otwarty oknie. I zanim wyszłam do biura zdążyłam zajrzeć na vitalię, zjeść śniadanie, wziąć prysznic, posłać łóżko, wysuszyć włosy, zrobić makijaż ułożyć plan działania no i ubrałam się oczywiście. I to wszystko w 45 minut. Jakbym jakieś rekordy biła, a ja całkiem na spokojnie, metodycznie. Zostało mi jeszcze pół godziny. To najpierw poszłam oddać ZUS. Zamierzałam to zrobić na koniec dnia, ale co tam. Wyszłam jak zwykle w kurtce, zimowej (no bo zimę jeszcze mamy, czyż nie?) Trochę zdziwiły mnie dzieciaki przed szkołą biegające na krótki rękaw, ale kto by tam ufał tym co w pięć minut załatwiają górę sprawunków w sklepie. Kilka kroków i zaczęło mi się robić ciut ciepło, rozsunęłam lekko suwak, do ZUSu doszłam rozpięta całkowicie, a jak wyszłam to kurtkę niosłam w ręku. Powariowała to pogoda czy może tylko mnie ta energia rozpierała. Ale gdzie tam tłumy rozpięte, bez szalików, czapek i rękawiczek. Gdzie się podziały mrozy, śniegi i zamiecie?
W biurze byłam przed szefem. Był chyba jeszcze bardziej zdziwiony niż ja. Nawet ciśnienie mi chciał mierzyć, bo wydawało mu się, że chora jestem. Rzeczy niezbędne załatwiliśmy w ekspresowy tempie. Nawet gość, który jak przyjdzie to marudzi, co najmniej dwie godziny dziś wyjątkowo się spieszył. Pozostało tylko zanieść papiery do starostwa, kiedy szef wpadł na „genialny” pomysł zobaczenia jak wygląda trasa marszu. Pomysł genialny, bo trasa liczy 5km, a dojazd do niej, co najmniej dwa. A przecież pogoda taka piękna to rowerkiem najlepiej. Nie powiem, co mi się najbardziej wytrzęsło, ale trzeba przyznać, ze droga okazała przejezdna.
Później jeszcze tylko zakupy – obowiązkowo banan. No i do roboty. Okno czekało. Jeśli chcecie zobaczyć wzorzec umytego okna zapraszam. Dorwałam fantastyczne mleczko, produkt miejscowy, mało, że tani to jeszcze rewelacyjnie zmył sadzę, plamy i temu podobne z plastikowych ram. Szyby to już była czysta przyjemność.
Zapranie plamy na wykładzinie ciut mi się rozrosło. Ciut tzn. wyprałam całą wykładzinę. Ręcznie! A spróbujcie to zrobić jak nie możecie klęczeć. Efekt przeszedł moje oczekiwania. Mało, ze czysto to jeszcze, jaki zapas. Poza tym zdążyłam jeszcze obejrzeć Rodzinę Zastępczą, Plebanię i Na Wspólnej, poplotkować z mamą, przeczytać dwa rozdziały mojej książeczki, gazety codzienne. I jeszcze napisać długi tekst na Vitalię.
Energii jeszcze dużo mi zostało. Rozdaję, Otwórzcie kanały energetycznie i łapcie. Bo mój wyjec już zaczyna dopominać się swoich praw i nie wiem jak długo to jeszcze przetrzymam. Mam nadzieję, że będziecie jutro szczęśliwe Maleńkie.
Acha odpowiedź na pytanie z komentarzy. Piszę w Wordzie, bo jak mi zaczęło kasować teksty, to mnie jasny gwint trzaskał, a tak spokój mam. Piszę w Times New Roman kopiuję i mam z głowy.
MojeMarzenie
13 marca 2007, 21:23Poproszę trochę tej energii... Przyda sie! Zwłaszcza, że też zaczęłam ponownie weidera:) I na nowe postanowienia wiosenne;) Pozdrawiam
c4linka
13 marca 2007, 19:22moze i tak ale kurcze ten apetyt i lapczywosc..:/
miszutka
13 marca 2007, 19:16Chetnie zabiore od Ciebie troszkę tej energii. Jestem na nia otwarta. Pozdrawiam
dziewcinka
13 marca 2007, 13:51Czyzbys tesknila za zima?? Brrr, jest slicznie i niech tak zostanie =) Co do Twojego zapalu to naprawde podziwiam!!! Ciut Ci sie rozroslo, hehe... Aha i dziekuje za energie!!!! PRzyda sie na pewno... ps. ja jak kopiowalam to mi dwa razy sie wpisywalo!!! Nie wiem dlaczego... Pozdrawiam i milego dnia!!!
gozja
13 marca 2007, 11:51to ja sie nastawilam na odbior tej energii :) oj przyda sie przyda :)) a co do moich 5kg to ciagle jest nadwaga a w sumie bardziej bym wolala popracowac nad obwodami...zwlaszcza tym gornym, bo lekko ponad norme wybiega:) a wiadomo ze ostatnie kilosy to juz nie tak latwo uciekaja....2/3 drogi za mna a teraz zaczyna sie robic ciekawie i mozolnie...no ale idzie wiosna a wraz z nia nowe mozliwosci :) milego dnia zycze