Zgodnie z przewidywaniami stoi sobie na środku pokoju i wyrzuca. Cóż perfekcjonizm mnie dziś opuścił, na szczęście zresztą. Bo ile można sprzątać. A pokój mam duży, to z łatwością sobie radzę z omijaniem odkurzacza.
Upał mnie wykończył, Każdy ruch powodował zmęczenie totalne i litr potu. Organizmu podobno słuchać trzeba, jak się buntuje to najlepiej nic nie robić. No to nie robiłam prawie nic. Te kilka godzi przed komputerem i wklepanie trochę danych się przecież nie liczy.
Wieczorem odrabiałam straty 1,5 godziny na basenie. Właśnie go otworzyli po remoncie. Woda marzenie. Pływałam tylko 35 minut – 50 długości z czego 1 km kraulem, a reszta grzbietem i żabką. Więcej się nie dało, bo zamykali. Resztę czasu spędziłam na nauce przekonywania do pływania. Ciężko mi szło, bo po raz pierwszy nie miałam osób dorosłych, ale maluchy. Ale jak nie chciały wejść, tak samo problem był z wyjściem. Ma się ten dar przekonywania co nie.
Po basenie pełna życia i energii, bo jak wszystkim zapewne wiadomo woda to najlepszy odstresowywacz, wróciłam do domu. Nawet po drodze myślałam o tym, aby usunąć ten mój „wyrzut”, ale jak mi zaproponowali spacer wieczorową porą, to kto by sobie zatruwał życie sprzątaniem. Zaliczyłam jeszcze półtorej godziny spaceru. I tak przekroczyłam limit ruchu na dziś
Wiem, że to wszystko wygląda, że mocno aktywna osóbka ze mnie. Gra pozorów to moja specjalność. Dużo rzeczy robię bo zmusza mnie sytuacja (prezesura w klubie sportowy), ale tak uczciwie to ja jestem z tych misiowatych, co wolą z książeczka na kanapie. Cierpię za grzechy młodości, kiedy to wymuszałam na moim ulubionym doktorku zwolnienie z wf. Zasada akcji i reakcji (to chyba III Niutona, jeśli pamięć mnie nie myli) obowiązuje wszędzie, nie tylko w fizyce.
Trzymajcie się jakoś Maleńkie. Ja jutro odpoczywam. Jadę łowić ryby. No to darz jezioro.
Buzka870
20 lipca 2007, 21:54chciałabym umieć pływać :( Ale czego "Jaś się nie nauczy tego Jan nie będzie umiał" Do tegu uraz basenowy. Pozdrawiam. Trzymaj się:*
Jewik
20 lipca 2007, 11:22od wody przynajmniej jakis chłodek idzie, a ja muszę siedzieć w betonowej dżunli. Mało, że siedzieć, to jeszcze ją przemierzać. Ale nic to, za trzy dni wakacje na pięknej wiosennej Gran Canarii i zalewanie tych egzotycznych bakterii ;-) Może przez dwa tygodnie nie stanę się nałogiem, co?
llaallaa
20 lipca 2007, 08:29:) nie zalamuje sie, mialam chwilowy spadek nastroju:) ale troszke musze nad soba popracowac mimo wszystko. a co do biustu to sie nie zgadzam...nie nie nie,co to to nie. co jak co ale najbardziej do bani mam biust...ktory jest i go nie ma...ehh a reszta to da sie wypracowac a tu juz mi nic nie pomoze:/ pozdrawiam