Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Łatwo nie jest


19 września 2013 r.

Zmuszam się do zrobienia każdej kolejnej rzeczy. Wrednie mi idzie, ale się zmuszam. Na złość sobie i temu, że chciałabym spokojnie posiedzieć przed kompem i dopasować kolejne kostki mahjonga. Zmuszam się do tego by nie zejść do kuchni, nie otworzyć szuflady i nie posmarować chleba masłem, położyć na nim dwa plasterki sera i zjeść. Zmuszam się, aby miliona różnych rzeczy. Łatwo nie jest. Kłócę się sama ze sobą i przekonuję, że na cholerę mi to wszystko. Ale wymówki jakoś nie działają. W każdym razem niespecjalnie. Czasem dam się skusić kolejnej fajnej rzeczy, która powoduje, że coś tam odkładam, ale na krótko. Jednym zdaniem życie zaczyna robić się straszne. Szukam wymówek, żeby nie mieć wymówek. To jest już wyższy szczyt perwersji.

W sobotę odbędzie się największa impreza, jaką robi moja organizacja. Biegi. Nogi powinnam mieć jak z galarety, żołądek ściśnięty do granic możliwości i czarne sny, że nikt nie przyjedzie, że padać będzie tak obficie, że trasa całkowicie znajdzie się pod wodą, że ? A tu cholercia nic. Nawet wyrobiłam się już z większością rzeczy, które miałam zrobić. Panikować pewnie będę jutro.

Zmór łaskawie mi darował te 20 kcal. Ba nawet się zgodził na coś słodkiego raz w tygodniu. Dziś waga pokazała całe 0,10 kg mniej. Czyli ważyłam 89,8. W takim tempie to ja chuda niedługo będę. Całkiem chuda. Pełnia jest. Jeśli wierzyć fazom księżyca to teraz powinno się chudnąć, bo skoro on cieniej to kobiety też powinny.

Jedzenie

Kanapka 546

Leczo 200

Zupa 200

Brzoskwinia 40

Śliwki 135

Kawa 80

Cola 2

Razem 1203

  • lovecake33

    lovecake33

    20 września 2013, 11:05

    EEE, to nie powinno być tak. Może za mało jesz? A może niesmacznie? Zrób sobie od czasu do czasu jedzeniową przyjemność, bez poczucia winy. Dla mnie dieta bez ruchu to droga przez mękę. Ćwiczysz, biegasz, chodzisz?