Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Ciastoholik rusza do akcji


17 października 2013 r (czwartek)

Najchętniej spuściłabym zasłonę milczenia na ten dzień. Ale trudno, żyje się codziennie i to w jaki sposób to moja sprawa. Skoro przeżyłam to tak to znaczy, że dokonałam takiego wyboru, nie innego.

Rano wybrałam się do Warszawy. Parę spraw miałam do załatwienia, ale najważniejszą był Wedel. Jechałam świętować zaległy Dzień Nauczyciela. No bo dlaczego nie. Zamówiłam truskawkowe pole- sorbet truskawkowy z bitą śmietaną, posypany kawałkami chałwy do tego kawałek biszkoptu i czekolady. No dobrze całego nie zjadałam. Oddalam biszkopt, czekoladę i większa część bitej śmietany z chałwę. Pyszny było jakby ktoś mnie pytał. I wszystko byłoby ok, gdyby nie powrót do domu do rogalików z serem i drożdżówki. Nie pamiętam, no dobrze nie liczyłam ile cholerstwa zjadłam. Ale oceniam, że słodyczy było łącznie na 800 kcal i tej wersji będę się trzymać. A teraz pytanie dlaczego jadłam? Wymówek pewnie znalazłabym miliony. Ale wychodzi na to, że jestem ciastoholikiem. Muszę pomyśleć co z tym zrobić

Jedzenie:

Kanapki 364

Latte 200 (małe zamówiłam, a chodziło za mną wielkie, namawiał mnie nawet miły człowiek w kawiarni, kusił dolaniem espesso)

Słodycze – 800

Jabłko – 70

Cola 2

Kalafior – 50

No i mamy razem 1486. 

  • lovecake33

    lovecake33

    19 października 2013, 14:44

    Oj, rozumiem doskonale, aż się pośliniłam czytając opis tych pyszności :DDD