No tak dzisiaj co prawda tradycyjnie wstałam o 5 rano - ale nie miałam czasu poćwiczyć, a wczoraj nie miałam czasu na wioślarza...... oj zaczynam się opuszczać.....
Poprawię się ..... muszę się poprawić.....choćby dla tych słów, które wczoraj usłyszałam od koleżanek z pracy - "ale schudłaś"..... nareszcie.
Ale powiem wam jak to się w ogóle zaczęło, że zdecydowałam się na gimnastykę.
Otóż pod koniec kwietnia, wracając z pracy, wstąpiłam do sklepu odzieżowego, z myślą kupna jakiś spodni dżinsowych - bo wszystko już za ciasne na mnie.
Pytam pani, a ona pyta, jaki rozmiar, mówię - na mnie, zmierzyła mnie wzrokiem zaczęła szukać, w końcu wyciągnęła mi coś co wydawało się, że ubiorę - a tu plama - nie dałam rady wcisnąć nawet do połowy ud.............. bo ja naprawdę jestem taka typowa gruszka - potężne uda i obszerne biodra.....
Wychodzę z przymierzalni i mówię, że niestety za małe i dodałam nieśmiało w ramach usprawiedliwienia, że troszkę mi się przytyło - a Pani na to - nooo (zna mnie z widzenia) i dodała, że w przyszłym tygodniu może będą mieć takie rozmiary na mnie.
I to mnie tak ubodło - to potwierdzenie tej pani - noooo -, że powiedziałam dość tego. Obecnie mam już 5 kg mniej - do tamtego sklepu już nie poszłam pytać o spodnie - a przechodząc obok sklepu widzę zdziwione spojrzenie pani.
To tyle....
Tak więc nie ma obijania się, po pracy odrobię zaległe ćwiczonka :))
Serdecznie pozdrawiam.
Acha a tamtej pani - to ja powinnam czekoladę kupić, bo to dzięki niej tak mi się dzisiaj micha cieszy.
asik187
15 czerwca 2011, 10:01mam taka nadzieje ze w koncu ruszy, bo tylko co zaczelam 2 tydzien a tu taki klops. :) Ale bedzie lepiej:) Trzymaj sie buziaki