Jestem jakaś zdolowana.... ważyłam 65,9 a teraz 68... Zawsze jak jeżdżę na kilka dni do rodziny męża to zre jak głupia a potem się wkurzam, że przytyłam. Niby 2 kg, ale najgorsze jest to że wróciło nieposkromione lakomstwo. W nocy odsmazylam 8 pierogów z mięsem, wciągnęłam olbrzymią paczkę chipsów i zapilam litrem coli... w dzień tez nie było lepiej... eh doła mam i tyle... może pójdę dziś na siłownię dla lepszej motywacji. ..