Niech ten tydzień się już skończy bo nie wyrobie. Najpierw rozwalił mi się internet i dopiero dziś go opanowałam - SAMA, ZDOLNA JESTEM PRAWDA! potem ta praca, niedość że dyżury jeden za drugim to jeszcze jak dzień wolny to rada, wczoraj była poprostu boska od 13 do 18 ale my z wiesią już po godzinie miałyśmy dość bolały nas tyłki a tego kto czytał nikt nie słuchał tylko robił tysiące innych rzeczy, my gadałyśmy choć siedziałyśmy na skrajnych końcach sali ale to nam nie przeszadzało dobrze opanowałyśmy język migowy pozatym poczta też działała i to u wszystkich a w ostateczności zostawały nam sms'y. Początkowo się trochę przestraszyłam że może będę musiała czytać coś więc jak mogłam unikałam wzroku aśki. Przestraszyli mnie że powinnam napisać notatkę z biblioteki ale pszeszło i bez tego nikt nic nie chciał i całe szczęście,a jutro powtórka z rozrywki!!!!!!!! sprawozdania dyrektorki i kierownika i też ma być tak "krótko"ale tym razem udało mi się bo mam dyżur i nie będę musiała oglądać pięknej buźki agnieszki która doprowadza mni do szału a ja potem wszystko prznoszę do domu i tu się wyładowuję. Wczoraj przyjechałam taka padnięta że zaraz poszłam spać.
Już byłam pewna że robert po moich ostatnich numerach sobie odpuścił a tu wystarczyła tylko jedna chwila żebym była dostępna i już się odezwał ale szybko go spławiłam.
Becia zdawała dziś prawko a tu przyszła zima, ciekawe jak jej poszło.
Ps. przyniosłam wczoraj teczki i miałam dziś pisać ale już mi się nie chce, mamusia zrobiła klimacik i poszła sobie.