Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
nalewajka


    Jestem chora. To niezaprzeczalny fak, boli mnie gardło, wczoraj poszłam do pracy a tu niespodzianka dzieciaki wytypowały mnie i Zosię z ktróymi chciały iść na festyn. I tak bez większego gadania trzeba dyło iść, oni świetnie się baawili a troche gorzej bo siedziałyśmy na amfiteatrze od 17- 22 czyli do końca oni się rozbierali bo było im gorąco amy się trząsłyśmy jak febra i czułyśmy się jak ciotki przyzwoitki. Nie obeszło się bez wpadki ale teraz przynajmniej mam nad nimi przewgę bo mam na nich chaczyk. No i dobrze że jednak nie wróciłam do starej grupy bo Agnieszka już dziś pokazała  mi na co ją stać. Dziękuje wolę już Kryśkę.     To dziwne ale kiedy wracam do domu to modlę się tylko żeby nie było w nim matki, a kiedy wchodzę i widzę zasłane łóżko to odczuwam wielką ulgę i radość że jaj nie ma, a z drugiej strony to babcia zaraz mi zrzędzi i truje, że mam już wszystkiego dość i o wszystko ale o wszystko już się kłucę i denerwuję.
    Dziś pierwszy miałam zacząć się odchudzać i to na poważnie do już sama po sobie czuję że mi przybrało to i uwdzie, ale oczywiście znowu wszystko spaliło na panewce.A co najzabawniejsze przez moje chumorki zaczeli mnie podejrzewać że jestem w ciąży tylko nie wiedzieli jak się mnie zapytać ale wkońcu wiolka zebrała się na odwagę. Wystarczy troche przytyć mieć zły dzieć i już wszyscy mają co do gadania!!!!