Wróciłam.
Miałam wrócić wczoraj bo umuwiłam się z Waldim on co śmieszne gnał z wawy a ja byłam na miejscu, (więc tylko się przejechał, wkońcu to lubi bo to częśćjego pracy ) ale Mrcia jak za dawnych czasów Bacia przekupiła mnie i została a ona wymyśłiła i wcisnała mu kit że jestem w szpitalu zresztą jak kilka dni wcześniej Komorowskiej która odwineła kota ogonemi chciała żebym przyszła za nią teraz , Marta rozwiązała problem napisała jej że jestem tydz. w anglii i nie mogę, ale gdybym wiedziała że Kasia znowu mnie wystawi to zostałabym jeszcze do środy ale tylko ze względu na nią wróciłam bo juz tyle razy przekładałyśmy nasze spotkanie że dziś miało być już na bank a tu wyszło ja zawsze, czyli nic.
Przez te kilka dni odpoczełam i zapomniałam o wszystkim.
MArta przyjechała załatwiać wesele. 6 września przyszłego roku ma być ten bal. Poznałam teściów MArci bardzo sympatyczni ludzie, bo załapałam się na obiadek rodzinny.
Kolejna impreza a raczej pierwsza bo 30 sierpnia 2008 wesele Michała. Zaczyna jednym słowem próć się worek.
Odwiedziłyśmy Julkę, jest śliczna i taka spokojna na to wszystko co użądzili jej lekaże. Dostała furę ubraek od Beci przyszłej chrzesnej.
Zrobiłyśmy małą imprezkę wspominaliśmy dawne czasy np. jak ja wyprowadziłam Martę na cmentarz i ja tam zostawiłam i sam wróciłam do domu ja miałam 5 a ona 3 lata, spanie na sianie, zabawy przeróżne o dla śmiechu czytałyśmy stare pamiętniki a tam wszystko stare bilety autobusowe, papierki po cukierkach....
A propo anglii to chyba mnie minie, JAworski chyba coś namieszał.
Wróciłam a tu po staremu awantura za awanturą, jak zawsze wszystkiego się odechciewa.
Miałam wrócić wczoraj bo umuwiłam się z Waldim on co śmieszne gnał z wawy a ja byłam na miejscu, (więc tylko się przejechał, wkońcu to lubi bo to częśćjego pracy ) ale Mrcia jak za dawnych czasów Bacia przekupiła mnie i została a ona wymyśłiła i wcisnała mu kit że jestem w szpitalu zresztą jak kilka dni wcześniej Komorowskiej która odwineła kota ogonemi chciała żebym przyszła za nią teraz , Marta rozwiązała problem napisała jej że jestem tydz. w anglii i nie mogę, ale gdybym wiedziała że Kasia znowu mnie wystawi to zostałabym jeszcze do środy ale tylko ze względu na nią wróciłam bo juz tyle razy przekładałyśmy nasze spotkanie że dziś miało być już na bank a tu wyszło ja zawsze, czyli nic.
Przez te kilka dni odpoczełam i zapomniałam o wszystkim.
MArta przyjechała załatwiać wesele. 6 września przyszłego roku ma być ten bal. Poznałam teściów MArci bardzo sympatyczni ludzie, bo załapałam się na obiadek rodzinny.
Kolejna impreza a raczej pierwsza bo 30 sierpnia 2008 wesele Michała. Zaczyna jednym słowem próć się worek.
Odwiedziłyśmy Julkę, jest śliczna i taka spokojna na to wszystko co użądzili jej lekaże. Dostała furę ubraek od Beci przyszłej chrzesnej.
Zrobiłyśmy małą imprezkę wspominaliśmy dawne czasy np. jak ja wyprowadziłam Martę na cmentarz i ja tam zostawiłam i sam wróciłam do domu ja miałam 5 a ona 3 lata, spanie na sianie, zabawy przeróżne o dla śmiechu czytałyśmy stare pamiętniki a tam wszystko stare bilety autobusowe, papierki po cukierkach....
A propo anglii to chyba mnie minie, JAworski chyba coś namieszał.
Wróciłam a tu po staremu awantura za awanturą, jak zawsze wszystkiego się odechciewa.
bluebutterfly6
10 listopada 2007, 20:20Trzymam kciuki za dietkę i życzę powodzenia :) i samych sukcesów !