Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wróciłam


A więc od początku.   
    Zeszły weekend rozpoczełam od wizyty u rodzinki w wawie, przyleciała siorka z Anglii, młodego zbliżały sięurodzinki więc trzeba było rodzinkę odwiedzić. Było super imprezki, wypady, powroty taxi do domu. Bajka czułam się jak w senatorium. No i Julka jest już tak duża, śliczniutka i ładnie się rozwija i coraz mniej widać u niej trudności przy oddychaniu.
     Potem był poniedziałek i wizyta w szpitalu było troche pierepałek z tym związanym, zaczynając od szpitala na dzie dobry musiałąm go zmienić bo w tym co miałam być aparatura nawaliła !!! Potem było spoko poza jednym dniem kiedy miałam doła i na wszystko mówiłam nie nie nie nie !!!! ale jakoś się przełamałam i dalej poszło. Codziennie wydzwaniała do mnie Wiesia pogawędki pomagały, ona nawet chciała żebym  zostałą na ten weekend  u ciotki albo żebym przyjechała do niej a ona sama pójdzie za mnie do pracy i już nawet chciała iść do kierownika i mi to załatwić ale jakośmi sięją udało powstrzymać  bo powiedziałam że odwiedzęrodzinkę a tak naprawdę wróciłam do domu.
    No i miałąm się dziś spotkać z Kasią sama to zaproponowała ale że ja mam fioła na punkcie punktualności a u niej z tym byw różnie i zazwyczaj się spózniaaaaaaaa a dziś już przegieła, sziedziełam i czekałam na nią ponad 2 godz. a miało być 40 min!!! Żeby odrazu poiedziałą jak sięsprawy maja to wsystko by się potoczyło inaczej a tak to widziałyśmy się może człe 5 min. i się rozeszłyśmy każda w swoją stronę - sama zresztą to zaproponowałą bo powiedziała że te dziesiejsze spotkanie to pomyłka. Fajnie tylko że ja choć byłam bardzo zmęczona i wszystko mnie bolało to naprawdą chciałam się z nią spotkać bo może to by naprawiło nasze oziębłe ostatnio stosunki a tak to znowu będzie miesiąc ciszy. Mam chęc dziś do niej coś napisać, żeby tak nie było.