Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
W końcu w domu


Po 2 tyg w Anglii wróciłam do domu na całe 2 godzinki, przepakowałam się i pojechałam w drugą stronę potem praca i po kolejnych 5 dniach poza domem w końcu udało mi się powrócić na swoje śmieci ale jutro znów jadę i wrócę za kolejne 5 dni takie życie taka praca.
W Anglii było zajee fajnie, wszystko mi się tam podobała nawet żarcie na które wszyscy tak narzekają mi pasowało, pogoda była jak z zamówienia, tu śnieg a ja miałam słońce i można było śmigać na samą bluzę. Nawet jednego dnia "szwagra pokochałam" ale Elki już nie, wszyscy nam mówili po co ona nam i miałyśmy za swoje ale przynajmniej było śmiesznie i wesoło.
Samolot pokochałam od razu nawet jak w drodze powrotnej tuż przed startem musieliśmy wrócić na pas bo wykryto usterką w kabinie techników i siedzieliśmy dodatkowe 2 godz w samolocie to i tak mogłabym latać w tą i z powrotem.
w domu do bani, matce już zaczyna odbijać znowu wyprawi nam święta.
A ja po zmianie leków czuję się fatalnie cały czas boli mnie serce a ja boję się iść do lekarza bo mnie wyśle na jakieś badania i tak się męczę, mam wszystkiego dość.
Wiesia namawia mnie na kupno mieszkania a ja chcę bardzo ale się boję i pewnie z niego zrezygnuję, bo i tak nigdy bym nie mogła w nim zamieszkać.