Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
"Rozstania i powroty"


Śmiesznie tu znowu wracać. Śmiesznie, o ile ktoś lubi śmiać się przez łzy. Jude Law i Juliette Binoche pewnie nie byliby dumni, że w ten sposób wykorzystuję tytuł tak pięknego filmu. Co ja tu znów mogę pisać? Że znowu postanowienia, że chęć zmiany życia, srutututu. Czy chcę coś zmienić? Jasne, że tak. Ale nie chcę znów rzucać słów na wiatr. Podejmuję n-tą już próbę, bez większych deklaracji i szczegółów działania. Znowu będę liczyć i zapisywać spożyte kalorie, bo to bardzo mi pomagało. Ćwiczyć- ćwiczę cały czas; od czterech miesięcy chodzę minimum 2 razy w tygodniu na basen, ba, robię to z przyjemnością, jednak bez odpowiedniej diety nie dawało to do tej pory rezultatów. Dorzucam rowerek lub może za jakiś czas siłownię, ograniczam piwo i troszeczkę ogarniam życie towarzyskie, mówię nie wieczornemu podjadaniu...no i może tym razem faktycznie zmienię coś w swoim życiu, tak na dłużej. Trzymajcie kciuki. 
  • ToBeMyself

    ToBeMyself

    5 stycznia 2014, 09:21

    Powodzenia i ciesz się z każdego małego sukcesu, to napędza :)

  • karola990

    karola990

    5 stycznia 2014, 00:41

    Szkoda, że, jak piszesz, bez większych deklaracji i szczegółów działania. Plan działania spisany na kartce to podstawa dochodzenia do założonych planów. Polecam fajny artykuł: http://mateuszgrzesiak.natemat.pl/84927,co-zrobic-aby-w-2014-roku-w-koncu-zrealizowac-swoje-noworoczne-postanowienia Trzymam kciuki za Twoje powodzenie :)))