Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jak sobie z tym radzić?


Dobra, muszę się ogarnąć. Było ciężko... tak, jak przewidziałam -wróciłam po świętach z +3 kg, potem tydzień czy coś spokojnej diety i Maroko, gdzie dieta poszła w odstawkę. Po powrocie z Maroko miałam problem, żeby się wdrożyć w dietę -w końcu się udało, ale dzisiaj była specjalna okazja (pożegnanie koleżanki) i sobie odpuściłam, i chyba nawet nie żałuję. Było miło! Ale muszę kontrolować, jak często sobie odpuszczam. Dlatego teraz mam zamiar pisać tu codziennie -chociaż "OK" albo "nie OK". Wiem, że następne "nie OK" będzie w czwartek, kiedy wypiję dużo czerwonego wina, ale za to następne "nie OK" planuję mieć dopiero, jak pojadę na wieś z Ll.
Zastanawiam się, ile ważę... Czy przybyło więcej niż te +3kg, czy nie... Chciałabym do końca maja móc w 100% powiedzieć, że mój rozmiar to 42. Chciałabym wiedzieć, ile ważę... Boję się tego, ile ważę. Boję się, że zmarnuje cały ten wysyłek i przytyję z powrotem te 20 kg, bo przecież nie byłby to pierwszy raz, a wydaję mi się, że tak się to właśnie wtedy zaczynało -mydlenie sobie oczu, że się jest na diecie -głodówka/napady i tak w kółko i efekt jo-jo gotowy...
Ale ludzie patrzą na mnie, jak na dziwoląga, kiedy mówię, że nie chcę jeść. Jak sobie z tym radzić?