Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Pech to pech


Hejka dziewuszki, ja to mam pecha!! Kiedy już podniosłam cztery litery i zaczęłam ćwiczyć, a nawet pobiegałam 30 minut w tamtym tygodniu, to proszę bardzo w sobotę wieczorem ja i moich dwóch maluchów zostaliśmy powaleni na kolana przez jakiegoś wirusa. Szczerze mówiąc nie pamiętam kiedy tak mnie coś dopadło i tak długo trzymało. Ogólnie to dzisiaj czuję jakąś małą poprawę bo mogę jako tako oddychać przez nos, ale nadal nie czuję smaku potraw. Ogólnie to ciężki czas dla mnie bo spróbujcie opiekować się dwójką zasmarkanych i marudnych maluchów, same mając gorączke, ból mięśni oraz kapiący nos i bolące gardło. 

Mam nadzieję, że niedugo to minie i będę mogła wrócić do treningów bo naprawdę już chcę się pozbyć tej oponki i obcierających się ud. Dobra, nie będę już się użalać, tylko biorę jakieś leki i uciekam do łóżka. 

Trzymajcie się papapa

  • basterowa

    basterowa

    25 kwietnia 2013, 12:28

    Zdrowia życzę! Chore dzieci i mama to kiepskie połączenie :(