Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 112, tydzień 16 - witaj ósemeczko! -11,3kg.


EDIT: nie wiem czy ja już źle liczę czy nie... nie wiem który to tydzień! Ale zaczęłam dietę 10 sierpnia. Więc minęło od tego czasu 112 dni. Więc to jest 16 tygodni. Poprzednio pewnie źle policzyłam :)



Z krytyczniej wagi 101kg. (hehe tak jak 101 dalmatyńczyków ^^) moim oczkom ukazała się waga, której nie widziałam od ok 2 lat!


89,7kg. 

Nie ma już 1 z przodu, nie ma już 9 z przodu. Nigdy w życiu już jej nie będzie! Nie pozwolę na to!

Następne 4 miesiące i będzie już 7... Marzec. Wow. Będzie cudownie :) 
A za kolejne 4? lipiec, wakacje 2013, możliwe bym mogła ważyć już te 69,9 kg?

Moje BMI wynosiłoby... 25,3. a 25 to waga normalna... Jejku. Byłabym normalna i śliczna? Jejku... jejku. Tak bardzo tego pragnę. To byłoby liceum. W nowym mieście - nowe życie. Wow... Kolejna motywacja? Tak!

Obecnie moje BMI wynosi 32,7 co daje otyłość. Poprzednio było 37,1. To różnica. Wielka :)



I.. I to nie prawda, że nie można jeść słodyczy podczas diety. Ja jem je codziennie! Nie wiem, może mój mózg jest nastawiony na chudnięcie, ale ja jem słodycze w okropnej ilości. Po prostu inaczej nie byłoby dla mnie sensu. To tak jak alkoholik bez alkoholu od razu nie da rady. Ja bym nie potrafiła się odzwyczaić momentalnie od cukru. Nie nie nie!


Idę spać. Jutro szkoła. Przepraszam, że jestem dla was mało aktywna... Nie mam czasu. Przepraaaszaaam!