Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 10 na propsie!


Jak wczoraj wspominałam - dzisiaj był nasz babski wieczór i nie złamałam się oraz ani przez chwilę nawet nie zawahałam! Żadnych chipsów, piwa, żelek czy innych pyszności :D Jestem z siebie taka dumna, że szok! 

Jutro w nagrodę mamy dzień wolności z chłopakiem, idziemy ze znajomymi do kina, na drinka i dobrą kolację - bez liczenia kalorii :) Podobno przy takim jednorazowym "szaleństwie" podczas diety nie dzieje się nic strasznego, bo organizm przyzwyczaił się do diety. Oby to była prawda! :)