rano stanełam na wadze i okazało sie że zamiast 71,7 jest tam 71,3 :) ucieszyłam sie ale tylko chwilowo. potem zawaliłam sprawe. nie ćwiczyłam. jadłam kalorczny obiad a potem jeszcze ciasto. no wiec lipa. ale nie poddam sie. od jutro znowu walka o płaski brzuszek i smukłe nogi. Byłam dzis na rowerach, przejechałam no może z 15 km :) no mam nadzieje że waga nie wzrośnie. na kolacje zjadłam tylko śliwke i do tego szklanke mleka. :)
NIE PODDAWAJ SIE TYLKO DLATEGO, ŻE CEL WYMAGA CZASU. CZAS I TAK UPŁYNIE.
spalina
29 sierpnia 2013, 21:48masz rację, a skoro można stracić czas i wyglądać lepiej, to znacznie lepsze rozwiązanie niż stracić czas i nic nie zyskać...
Hayda
29 sierpnia 2013, 21:41Dokładnie zdarzyć się może ale ważne by kolejnego dnia walczyć o swoje :)