Po zmarnowanych wakacjach i wcześniejszym niezbyt odpowiednim odżywianiu przybyło mi trochę kilogramów i czułam się z tym po prostu źle. O odchudzaniu pomyślałam gdzieś na początku listopada, czyli ponad miesiąc temu, ale teraz widzę, że zabrałam się do tego nie do końca dobrze. Startowałam z wagą 61,8 kg... może gdybym od razu trafiła tutaj dzisiaj efekty były by lepsze.
Moją wielką słabością jest unikanie wszelkiego rodzaju ćwiczeń. Zupełnie nie umiem się zmobilizować żeby ćwiczyć sama do filmiku puszczonego z laptopa :/ Jedyne co w miarę lubię to pływanie, ale na basen nie udaje mi się wyskoczyć częściej niż raz w tygodniu i wiem, że to trochę mało. Podziwiam Was gdy wypisujecie ile dziennie udaje Wam się ćwiczyć... Do tego mało piję, zwyczajnie nie mam ochoty. Nie umiem też zrezygnować z kawy.
Od kilku dni staram się liczyć kalorie i nie przekraczać 1200
Dzisiaj zjadłam:
Śniadanie: Płatki musli z owocami + szklanka mleka
II śniadanie: mandarynka, kawa z mlekiem
Obiad: Ryba - 200g kiszona kapusta - 100g
Podwieczorek: Cappuchono i dwie mandarynki
Kolacja: 2 kanapki chrupkiego pieczywa (błonnikowe sante) z twarożkiem i cebulką i jedna z serkiem ziołowym almette
Razem ok 1000 kcal
Nie jem także zwykłego pieczywa (tylko chrupkie i to w ilości 2-3 kawałki) i ziemniaków no i oczywiście słodkiego (czasem zdarza mi się troszkę).