Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dylemat


Zostańmy przyjaciółmi  - Najgorsze zdanie, jakie mężczyzna może usłyszeć z ust kobiety. Podobno  Na pewno nie to, co on chciał by usłyszeć. Bolesna prawda wyczuwalna była gdzieś pod skórą. Bo przecież inaczej zachowuje się osoba zakochana, a inaczej ta, która po prostu nie chce ranić (tylko po to, żeby później zranić bardziej).


Postaw się proszę teraz choć przez chwilę po drugiej stronie. Lubisz go, to bardzo miły człowiek (miły chłopak - najbardziej kastrujące określenie z możliwych) i tak sympatycznie z nim się rozmawia. Poza tym, czujesz się w jego obecności całkiem bezpieczna - jest dla Ciebie tak neutralny, że możesz być w 100% sobą. Nie wyczuwasz żadnych podtekstów przez długi czas od kiedy go poznałaś - może to miesiące a może nawet lata. 


Pewnego dnia coś się zmienia. Może to efekt zbyt dużego stężenia alkoholu we krwi, a może i tak by się to stało? Nie bardzo wiesz dlaczego, przecież nadal wyglądasz i zachowujesz się tak samo, jednak on chce czegoś (więcej?). Sytuacja rozwija się w całkiem nie zabawną groteskę, nie wiesz czy teraz należy śmiać się, czy może płakać. Tym bardziej nie wiesz, jak reagować na jego dziwne ruchy. Owszem, ufasz mu w pewien sposób, ale czujesz, ze to co robi narusza Twoją prywatną przestrzeń i wcale nie jest Ci z tym dobrze. Przemyślenia i wnioski przychodzą dopiero następnego dnia i choć bardzo chcesz je powstrzymać, jest to zupełnie niemożliwe. Tym bardziej, że nie bardzo Ci się podobają. 


Dobrze wiesz, że teraz należało by go nieco od siebie odsunąć, ale ku Twojej zgubie on znacznie częściej szuka Twojego towarzystwa niż dawniej. Podświadomie dąży do podobnych sytuacji jak TAMTA, (którą ty wciąż wspominasz z tym nieprzyjemnym uczuciem zimna wzdłuż kręgosłupa). Zdajesz sobie powoli sprawę z tego, że kiedyś padnie to pytanie czy mogli byście być kimś więcej. Albo gorzej - on przejdzie do czynów i wtedy...


No właśnie wtedy pozostaje wypowiedzieć tylko to jedno zdanie po którym NA PEWNO nie będziecie przyjaciółmi. Równie dobrze pewnie mogło by ono brzmieć "chyba Cię po*bało" 



Jestem na dobre drodze do "zostańmy przyjaciółmi", choć ciągle się łudzę, że nie będę musiała tego powiedzieć. Prawda jest taka, że choć bardzo lubię człowieka sama myśl o całowaniu się z nim przyprawia mnie o bardzo nieprzyjemne ciarki. Nie oszukujmy się - nie zrobię tego. Część znajomych będzie mieć mi to za złe przez długi czas, ale przynajmniej będę mogła spojrzeć na siebie w lustrze.


Jeśli to czytasz - proszę daj mi znak, że robię dobrze, proszę... bo sama już zaczynam wątpić. Przecież tak bardzo nie chciałabym ranić kogoś, kogo lubię. 

  • justynaole1983

    justynaole1983

    25 kwietnia 2013, 10:49

    Kochana skąd ja to znam???? Nota bene mój jedyny mąż właśnie tak zaczynał, ja nie chciałam go zranić - zawsze miałam jakąś wymówkę a to że się uczę, a to ze pilnuję dzieci a teraz trochę żałuję bo nie wyszaleliśmy się, nie mieliśmy beztroskich wypadów. Ale nie żałuję jak postawił mnie pod przysłowiową ścianą i zapytał czy chce być z nim. Najpierw się zgodziłam, później przez tydzień go unikałam bo miałam okropne wątpliwości czy dobrze robię a teraz mamy dwójkę dzieci i nie wyobrażam sobie innego przy moim boku.