Wczoraj był początek miesiąca, a jako że mój umysł uwielbia rozpoczynać wraz z początkiem czegoś (tygodnia, miesiąca, roku..) to chyba czas na wzięcie się do kupy.
Trójka jednak jest, poza tym jednym dniem jeszcze nie widuję dwójki na co dzień.
Jaki jest mój plan?
Zostało mi nieco ponad 8 tygodni do końca roku, więc będę zadowolona, kiedy w Nowy Rok zobaczę na wadze 105, bo to będzie mniej więcej -8kg.
Jeśli chodzi o jedzenie i ćwiczenia - kiedy narzucam sobie za dużo to to nigdy nie wypala. Wskazówki są standardowe - zdrowe żywienie. Bez białej mąki, bez tłustych rzeczy, bez niezdrowych słonych przekąsek (w ogóle ograniczam sól, bo podejrzewam się o nadciśnienie.. nie wiem kiedy wybiorę się do lekarza, ale ciągle mi nie po drodze..).
Z ćwiczeń - będę się starała chodzić piechotą, przynajmniej rano, bo po nocy mi się to nie uśmiecha, jak można się domyślić :P Chcę też zrezygnować z windy na uczelni. Od przyszłego tygodnia zaczynamy ze znajomymi aerobic, więc to też dodatkowy ruch. Chcę też ćwiczyć w domu, ale też nie mogę narzucić za dużo, bo znowu się poddam za szybko. Na mnie tylko małe kroczki skuteczne. I to rzeczywiście skuteczne, bo nigdy nie udało mi się chudnąć przez tyle miesięcy (ślimakowym tempem - tak, ale jednak!).
Więc mój plan na najbliższe dwa miechy w pigułce:
Cel: -8kg (105)
Żywienie:
-trzymanie się zdrowego odżywiania
-całkowita rezygnacja z orzeszków ziemnych (mój odwieczny problem)
-litr wody mineralnej (oprócz innych płynów) dziennie
Ruch:
-codziennie pół godziny ruchu (myślę głównie o spacerze, żeby nie zamykać się w domu, ale nie zawsze też mi to wychodzi, więc będę najwyżej zamieniać z rowerkiem stacjonarnym, czy czymś..)
-aerobic raz w tygodniu
Motywacja:
Codziennie robić zapiski (najlepiej tutaj) z tego co zjadłam, ile wypiłam i jaki ruch odbyłam.
Dodatkową motywacją, jest oczywiście L., o którym coś-niecoś wspomniałam, mówiąc, że się zakochałam. L. jest dodatkową motywacją, bardzo aktywną i wspierającą :) Z tym się jeszcze nie spotkałam w mojej codzienności, więc jestem bardzo podekscytowana.
Dzień 1:
Waga: 113.4
-owsianka z posypką z muesli
-2 jaja
-kartofelki i bananki (słodycze ze stoiska przycmentarnego - totalnie zapomniałam, że chcę zacząć dietę)
-5 kromek chleba razowego z z szynką, pomidorem, musztardą i cebulą
-0.3l wody (jeszcze nie miałam planu o piciu wody)
-1,5l capuccino (tja, wiem :P teraz mozecie zrozumiec, czemu chcialam z tego zrezygnowac :P)
Ruch:
-spacer ok. godziny (chyba trochę więcej)
Już wyczuwam, że będzie ciężka przeprawa z tym co jem. Jak kiedyś próbowałam zapisywać to, co jem, na jakichś forach dietetycznych to było: źle jesz, za mało, za dużo, nie to co trzeba, w złych porach, w złych proporcjach, bla bla bla.
Nie mówcie mi tego, to demotywujące :P I tak się nie poprawię na razie, a jeszcze może mi się odechcieć w ogóle coś.. :P Wiecie, że mam problemy z motywacją, więc ostrożnie ze mną :D
Edit:
Dzień 2
Waga: 113.6
-owsianka z muesli
-5 jaj
-2 cebule
-woreczek ryżu naturalnego
-mrożonka (tzw. z przyprawą orientalną)
-0,75l wody
-1,5l capuccino
Ruch:
0,5h z Tiffany Rothe (warm-up, na boczki i na plecy)
balbenia
2 listopada 2013, 19:37trzymam kciuki:)