Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Po maturze


No i koszmar się skończył (:
Ustne zdane, jakoś poszło. Niestety, trafiłam na okropną komisję na polskim.
W połowie prezentacji usłyszałam, że czas mi się kończy, a po chwili mi przerwano.
Tak naprawdę była to dopiero 10 minut, więc trochę nie fair.
Panie kompletnie niezainteresowane tematem (a uważam, że skoro zdecydowały się egzaminować, powinny słuchać tego co mówiłam, bez względu na to czy to jest adekwatne do ich gustu) zajmowały się wszystkim wokół, łącznie z szukaniem czegoś w torebce, rysowaniem na kartce, wychodzeniem z sali by zobaczyć czy wszyscy zachowują się w porządku. Dziwnie. Ani jednego pytania do mojej pracy, były wcześniej przygotowane.
Podsumowując wszystko, jestem strasznie rozczarowana, biorąc pod uwagę cały ten czas, który poświęciłam na przygotowanie prezentacji.

Wczoraj się ważyłam. Waga o troszeńkę spadła w dół, choć nie ćwiczę.
I ostatnio w ramach poprawy humoru zjadłam coś słodkiego.
Bardzo się cieszę z tego powodu :)

Teraz czas na szukanie pracy,
by nie rozleniwić się za bardzo przez najbliższe 4-miesięczne wakacje :)

A jak Wasze postępy z dietą/ćwiczeniami? :)