kurde... właśnie zobaczyłam to co napisałam "znów walczę". wkurza mnie to, że muszę walczyć i się pilnować każdego dnia, bo jak tylko odrobinę sobie popuszczę to zaraz znowu odpływam. jak już napisałam w tytule wczoraj trochę odpuściłam: tzn. wracając z mężem i synkiem z cyrku zjadłam trochę popcornu i loda śmietankowego. kiedy wróciliśmy do domu doszły do tego dwa kawałki ciasta - szarlota własnej roboty i kanapki - dwie z jajkiem na twardo i majonezem. no i piwko późnym wieczorem. i co? dziś waga tragiczna - 64,7. jestem wkurzona. chociaż plus daje sobie za ćwiczenia, których nie odpuściłam. ale wymarzona waga jest tak daleko... mam kryzys. albo/i doła przed @. mam nadzieję, że jutro będzie lepiej. pocieszam się że już tylko 2 dni i dwutygodniowy urlop!!!!!!!!!!!!! obym tylko nie popłynęła.miłego dnia dziewczynki, pozdrawiam
Seithe
17 sierpnia 2012, 18:16Nie przejmuj się tym nagłym wzrostem - oczywiście, wiem, że łatwo mi tak powiedzieć, ale gdybyś jadła malutko przez kolejne 2 dni np, waga powróciłaby do normalności. Nie można przecież przytyć kilograma od tego, co zjadłaś wieczorem! Zresztą zbliża Ci się okres, a przed tym każda z nas staje się cięższa. Co do tego złego humoru to powiem Ci tyle: zapomnij o tym wieczorze, jutro jest nowy dzień i z OPTYMIZMEM i DETERMINACJĄ go rozpocznij :) Życzę Ci uśmiechu i tego, abyś swój urlop wykorzystała jak najlepiej! :)