Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
powoli ale do przodu....


:)

dzis znów malutki spadeczek... ale samopoczucie nienajlepsze. wczoraj jadłam na mieście i wydawało mi się, że wybrałam "najmniejsze zło" czyli barszcz ukraiński - malusia miseczka i 3 sajgonki bez ryżu. ale okazało się, że mój brzusio nie toleruje takich pyszności i noc miałam z głowy. o 3 rano to juz opracowywałam plan spania w łazience... no ale poza tym było miło. spacer, wspólny obiadek... chyba jednak Go kocham... sama juz nie wiem. jestem niezdecydowana i pokręcona. a poza tym? jeansy z Butiku tez rewelka. a dziś odbieram paczkę z rzeczami z CA. strasznie dużo kasy wydałam w tym miesiącu na ciuchy, ale może te spodnie i torba co teraz zamówiłam będa kiepskie i je odeśle... no zobaczymy. ach i mam wreszcie okres! uffff! i tyle. miłego dnia dziewczynki 8)

  • karanu

    karanu

    20 sierpnia 2014, 11:57

    Razem razniej, to fakt! Od samego rana walczę sama ze soba! W piątek będe wdomu! Trochę odpoczne, może kryzys minie!!