Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
p.s.

wygrałam malutką przepychankę przy obiedzie.

Ukroiłam Skarbowi chleb , była tam też piętka.

Taka jaką uwielbiam....................no własnie musze sie oduczyć roztkliwiać nad każdym kęsem............

Została, jak odnosiłam talerze do kuchni

to juz w głowie układałam ---jakieś 10 gram piętka , do tego masełko , troszeczkę  posolić i przeżuć połknąć . Pyszota.

No i nie dałam się.

Tak jakby 2 osoby dyskutowały.  Ta druga powiedziała ................nie. Poczekaj 10 min . jak będziesz jeszcze głodna to można tą piętke zjeść.

Nie jestem głodna.

więc nie zjadłam piętki. I może to żadne osiądnięcie , ale jestem zadowolona , bo widze ,że daję radę.

I zrobie tak jak mi Sezamek radził.

Jak mnie dopadnie , to siądę , pomyślę , pogadam z sobą, może napisze w zeszycie lub na vitalii co mnie dopadło i powinnam dać radę.

I nawet jeśli już teraz błąka mi się po głowie problem moich spadków cukru, ( tak w ramach usprawiedliwień ataków obżarstwa) to przecież sama sprawdziłam na sobie , że jak trzymałam dietę i nie prowokowałam organizmu żadnymi sesjami lodówkowymi , to nie małam ataków "trzęsawy"

Jest ok.

  • GosiaK1980

    GosiaK1980

    15 listopada 2009, 17:05

    tez muszę z sobą podyskutować bo ja sobie z takimi atrakcjami nie radzę...tak długo krążę aż w końcu i tak zjem...muszę popracować nad swoją silna wolą:-)a Tobie gratuluję:-)pzrd