Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Babcia mi zawsze powtarzała , że trzeba czymś
zając ręce to się głupot nie robi

Jak się okazało , nawet sama sobie nie mogę dać gwarancji ,że dotrzymam przysięgi.

Wszystko szło dobrze do wieczora.

Jak juz radośnie podliczyłam ,że wchłonełam tylko 1370 kalorii i pomyśłałam ,że po obejrzeniu domu nad rozlewiskiem padnę dzielnie do wyrka , bo spacer po lesie swoje zrobił , to następną rzecz , którą świadomie postrzegłam to ja z koncówką kanapki w ręku.

I była to 2 kromka .

No nie ma co kompulsywność to straszna rzecz.

Jedynym pocieszeniem , jeśli mozna tu mówić o czymś takim , jest to ,że pracowić podliczyłam zeżarte kalorie i wysło mi , że 290 , więc to razem daje niecałe 1700 kal.

Ale to i tak był pikuś w porównaniu z kromką chleba o 2,30 w nocy.

Wstałam i po omacku doczołgałam sie do kuchni tam wypiłam szklanke wody , a potem ręce niezależnie od wszystkiego zrobiły kromkę i wsadzały do paszczy .

A moje zaspane , rozsądne ego patrzyło na to zniesmaczone i nie reagowało.

Przemknęło mi coś przez głowę, na kształt usprawiedliwienia, że przecież przyznam się rano do wszystkich grzechów , więc o co chodzi.

Ale to jakaś paranoja jest, taka dyskusja samej z sobą.

co takiego mam w środku zepsute , że nie mogę samam sobie wierzyć.

Bo jak wczoraj robiłam te kanapki , to jakby ktos obcy to robił za mnie.

Zupełnie nieznajomy, i niekoniecznie życzliwy.

Ja wiem . Na świecie nie ma w zasadzie gwarancji na nic , jest tylko możliwość. Ale do jasnej cholery , chcę  żeby to było 100%  a nie 50.

Co prawda ta sama możliwość daje mi szansę.

Dzisiaj mogę znowu zacząć od nowa i spróbować nie dać sie wieczorem opętać.

Przetrzymać.

Wczoraj miałam taki przebłysk nadziei. Jak już zeżarłam te 2 kromki to zaczęłam się zastanawiać co zrobic ,żeby się zając czyms i nie pozwoliś sobie na kolejne,

I zabrałam sie za szycie.

MAm ręcznie do obszycie kupe zaległości , więc siedziełam , zerkałam na telewizor i szyłam.

I dopiero w nocy , przez sen nie dałam rady.

ale może nasze babki miały racje.

Babcia mi zawsze mowiła ,że trzeba czymś zająć ręce to sie głupot nie robi .

I może to mi pomoże. Póki co ide naszykować sobie stosik kolejnych robótek na wieczór.