Ostatnio nic mi się nie chce.... Nawet pisać tutaj... Raz jest dobrze z dietą, raz gorzej.... Wczoraj popłynęłam z serami francuskimi....tak dawno nie jadłam...no i się nażarłam....serów, oliwek, orzeszków.....(waga zauważyła...) A miało być tak pięknie...bo nastawiłam sobie pyszny zakwas z buraków, kupiłam więcej owoców i warzyw...a i tak kuszą mnie "złe"...Ech...No nic...Nie poddajemy się, podnoszę się z kolan i idę dalej....
Dzisiaj dzień wodny...choć nie wiem co będzie, gdyż wieczorem chcemy wyjść do klubu jazzowego...dawno nigdzie nie byliśmy, więc mam nadzieję, że uda nam się wyciągnąć znajomych i pójść...Także może coś wpaść...a raczej na pewno wpadnie....
W weekend na pewno siłownia i spacery to mam nadzieję dobrze mi zrobi na psyche (endorfinki).
Życzę Wam udanego piątku i całego słonecznie uroczego weekendu ,, a i nie przejedzcie się (czego i sobie życzę)
Ajcila2106
9 czerwca 2017, 18:29Też uwielbiam wszelkie sery, więc rozumiem...aczkolwiek na tym polu akurat udaje mi się jakoś trzymać:) Gorzej ze słodkościami, oj, zdecydowanie gorzej...jednego dnia zeżarłam prawie pół bombonierki z czekoladkami z brandy:( Trzymam kciuki żeby wyjście do klubu wypaliło:) Baw się dobrze...tak po prostu:) Jutro sobie odbijesz;)