Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
'W życiu chodzi o to by być trochę niemożliwym"


Hej piękne :)

Muszę przyznać, że dzisiejszy dzień był hmm ciekawy :p

O porannych treningach z KFO nie piszę bo to już jest norma ;)

Ale około 10 wyszłam z Juniorem na jak my to nazywamy "rowerowy spacerek" tzn junior jedzie na swoim rowerku, a ja idę/biegnę obok niego jako asekuracja przed nagłymi i niespodziewanymi wypadkami :p (od razu zaznaczę, że jechać obok niego się nie da, gdyż ponieważ Junior używa jeszcze bocznych kółek i zdarzają się momenty, kiedy trzeba mu po prostu pomóc albo złapać gdy rower zaczyna się wywracać :p) Tylko ten mały skurczybyk zaczyna dostawać coraz lepszej formy :PP i więcej jest tego biegu a mniej spacerku (nawet pod górę czym mnie dzisiaj zaskoczył), co mi zasadniczo nie przeszkadza ;) gorzej kiedy bieg przemienia się w sprint :PP młody jeszcze przed wyjściem upomniał się 2 razy że mam wziąć telefon i mu liczyć kilometry do fundacji :p (więc grzecznie włączyłam mu endomondo a Junior był dumny i blady ze swoich 2,5 kilometra (smiech))

A teraz tytuł :p dzisiaj wypadł dzień mojego biegania :D a jak na złość młody poprosił właśnie mnie, żebym poczytała mu na dobranoc, a ja nie potrafiłam odmówić. Więc z domu wyszłam po 20. Godzina nie była zła, ALE tak powoli zaczynało się mroczyć, zaczął się porywisty wiatr, po prostu burza wisiała w powietrzu. Ale to przecież nie jest powód żeby nie pobiegać. I ruszyłam. Muszę przyznać że uczucie fenomenalne :D wiatr, korony drzew szumiące nade mną i co jakiś czas rozbłysk błyskawicy gdzieś w górze :p Gdy wracałam słyszałam już trzask łamanych gałęzi ale jeszcze nie padało, zaczęło padać jak wybiegłam z lasu, w deszcz, pod wiatr. Lunęło dopiero gdy dobiegałam do domu :PP ale i tak nie została na mnie sucha nitka :p 

Moje kochanie było delikatnie mówiąc na mnie trochę zdenerwowane :p Ale co tam, niech też się trochę podenerwuje. To był mój czas, moje bieganie NIE ODDAM :PP 

Tylko co zrobić, żeby determinację do sportu skopiować na determinację do ograniczenia słodyczy??  pytanie za milion :P 

Niech moc będzie z wami :D

  • iw-nowa

    iw-nowa

    11 sierpnia 2017, 23:06

    No i oczywiście możesz być dumna z Juniora, dzielny chłopak!

    • Osobkazozz

      Osobkazozz

      12 sierpnia 2017, 07:36

      jestem dumna :)

  • iw-nowa

    iw-nowa

    11 sierpnia 2017, 23:05

    Bieganie nie dla mnie, dlatego wsiadam na orbiego. :) A co do słodyczy - mnie akurat z tym idzie dość dobrze. Nie znam Cię tak dobrze, ale na mnie zadziałało, jak się naczytałam, co w tym gównie... sorry, co w tych słodyczach jest i jaki ma wpływ na moje ciało, do jakich chorób mnie może doprowadzić itd. Reszta to uzależnienie chemiczne, ustępuje jakiś czas po odstawieniu. A uzależnienie psychiczne zostanie tak długo, jak długo nic z tym nie robimy. Moim zdaniem trzeba rozpoznać, dlaczego to jedzenie słodyczy jest dla nas tak ważne, czyli jaką potrzebę tym zaspokajamy. I ją ... zaspokoić inaczej. I powinno być łatwiej. To tak na gorąco. :))

    • Osobkazozz

      Osobkazozz

      12 sierpnia 2017, 07:36

      masz rację w słodyczach wcale nie ma niczego dobrego i nie wpływają dobrze na nasz organizm muszę nad sobą bardziej popracować

  • liliana200

    liliana200

    11 sierpnia 2017, 13:18

    Brawo dla Juniora, dobry jest. Ja lubię posiedzieć przed domem jak dopiero zaczyna się burza. Pobiegać w gołych stopach po trawie.

    • Osobkazozz

      Osobkazozz

      11 sierpnia 2017, 14:55

      O bieganie boso po trawie jest super :) u nas trzeba mocno uważać, ponieważ sąsiedzi dookoła mają ule :P

  • waniliowamufinka

    waniliowamufinka

    11 sierpnia 2017, 08:58

    A za dzień bez słodyczy 2zł do słoiczka i po miesiącu nowa bluzeczka? :> Za dzień ze słodyczami -6zł :-P

  • majdeczk

    majdeczk

    10 sierpnia 2017, 23:33

    Super, ja bym z checia pozyczyla motywacje do biegania, szczegolnie przy takich warunkach pogodowych. U mnie w domu slodyczy po prostu nie ma, moj facet tez chcial schudnac, wiec przystal na opcje be slodyczy ;)

    • Osobkazozz

      Osobkazozz

      11 sierpnia 2017, 06:54

      Też kiedyś tak miałam :P moje kochanie co prawda nie chciało schudnąć, ale przystał na to, że może jeść słodycze w pracy :PP teraz kiedy mamy podrośnięte dziecię słodycze samy przychodzą do domu :( a nie mogę ich całkowicie juniorowi odmawiać :PP ponieważ on jest w normie :)

    • majdeczk

      majdeczk

      11 sierpnia 2017, 13:58

      Kurcze, oby moja pociecha mi nie przynosila slodyczy ;(((

    • Osobkazozz

      Osobkazozz

      11 sierpnia 2017, 14:56

      To nie pociecha przynosi tylko dla pociech przynoszą w ilościach wręcz niezdrowych :P

    • majdeczk

      majdeczk

      25 sierpnia 2017, 21:58

      Nie dobijaj mnie juz ;)

  • theSnorkMaiden

    theSnorkMaiden

    10 sierpnia 2017, 22:52

    Podziwiam. Zdeterminowana kobita. Junior dba dodatkowo o Twoja kondycje widze :)

    • Osobkazozz

      Osobkazozz

      11 sierpnia 2017, 06:52

      Oj tak zamienia się w mojego trenera personalnego :P

  • Ajcila2106

    Ajcila2106

    10 sierpnia 2017, 21:44

    W pewnym sensie i tak masz dobrze...mój od małego był przyzwyczajony, że tylko ja mu czytam i za miły Bóg nikt nie miał prawa mnie zastąpić...nawet jak leżałam z gorączką, dusiłam się kaszlem, czy miałam prawie bezgłos z powodu ochrypnięcia...tylko mama...nawet jak już sam umiał czytać to nie miał litości...no, może czasem...ale baaardzo rzadko:) Jesteś wielka z tą swoją afirmacją biegania i samozaparciem...pal licho słodycze...nie można być idealnym;) Brawo!:):):)

    • Osobkazozz

      Osobkazozz

      10 sierpnia 2017, 21:59

      No to faktycznie, łatwo nie miałaś. Mój sobie wybiera :P ale daje się przekonać do zmiany osoby czytającej ważne, że ma być poczytane (kocha książki :D ) Oj te słodycze powodują że jestem coraz dalej od celu i moja waga rośnie :( podobno nie widać jej po mnie, ale niestety ja to czuję :(

    • Ajcila2106

      Ajcila2106

      10 sierpnia 2017, 22:13

      Nie ma lekko.....każdy sam musi pokonać, albo oswoić, swojego wroga;) Ja prawie go oswoiłam...jem słodycze, ale nie zastępuję nimi kolacji, co wcześniej było u mnie nagminne:( No i nie pożeram już całych opakowań...wystarczy pół;)