Wróciłam na łono vitalii. Tym razem jednak w międzyczasie nie przerwałam diety, jak to miałam w zwyczaju. Przeżyłam święta, przeżyłam tygodniowy wyjazd ze znajomymi. Wszystko dla własnego dobra. Co prawda do celu nr. 1, którym jest 75 kg brakuje mi jeszcze jednego, a waga złośliwie stanęła, ale nie poddam się. potem już tylko 10 kg. To będzie pikuś. Sądzę, że na swoje imieniny będę mogła napić się trochę alkoholu i pokazać wszystkim moją nową, piękną figurę.
Zostało jeszcze 11 kg.
Wrzuciłam zdjęcia obrazujące moją zmianę.