Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
54 dzień / Przedpołudnie zapomnienia...


 Zaczęło się od sałatek- próbowałam kilku (i to było jeszcze zamierzone). Później zjadłam mini ptysia - co również było w gruncie rzeczy zamierzone, co by nie życ świadomością, że całe życie będę musiała sobie wszystkigo odmawiac.. Ale! Następnie zjadłam drugiego mini ptysia- co zamierzone nie było! No i wkońcu skończyło się na trzecim- impuls totalny..:/ Wniosek z tego: nie próbowac nic a nic, bo na jednej porcji się nie skończy (przynajmniej w moim przypadku ) !!!
 Oj mam nadzieję, że je spaliłam. A w ogóle to były przepyszne... 

 A tak poza tym to trochę smutno- nie ma się tego kogoś, kogo można by było dzisiaj obdarowac prezentami itp. :( 

 Dzisiaj:
06.40- trochę tej wczorajszej sałatki
przed 11.00- różniaste sałatki, 3 mini ptysie...:/
14.30- wędzone mięso z kurczaka, surowa paryka
18.00- winogrona, 1 wafel pszenny

 skakanka- 400
 rowerek- 30 km

 
  • marciaa91

    marciaa91

    1 października 2008, 20:52

    Oj dogonisz mnie na pewno, bo ostatnio jakoś źle mi idzie :( I widzę, że u ciebie też grzeszki - ptysie. U mnie czekolada. Pozdrawiam :**

  • aleks89

    aleks89

    1 października 2008, 18:49

    Oj to u mnie jest podobnie, jak np. poczuje smak czekolady to zjem od razu całą tabliczkę. Nie mogę w ogóle zabierać się za słodkie, bo już po mnie ;) I mnie też niestety brakuje tego kogoś, momentami to naprawdę boli, no ale miejmy nadzieję, że niedługo ktoś się pojawi na horyzoncie. Pozdrawiam

  • sylwinka88

    sylwinka88

    30 września 2008, 22:43

    Aj kochana ptys to nic, ja juz drugi raz z rzędu pije % po 18 ajajaj:| zła jestem na siebie i tyle:( a własnie cos przyjemnego tez Ci sie od życia nalezy:)) a jesli chodzi o tą osobe to napewno ją znajdziesz, jestes jeszcze młodziutka, szukaj ksiecia z bajki, bo kobieta musi byc wybredna:D buźki:*