Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Kiedy mnie z tego zabierzesz.


 Już nie będę tu nigdy pisała o moich żarłocznych uniesieniach. Chciałabym by było tak dlatego, że już ich nie będzie..
Głównie chodzi mi o to, że to jest strasznie wnerwiające i bywa żałosne! Przynajmniej dla mnie, u innych- a sama katuję tym ludzi. Przecież to niesamowicie przeszkadza w zdrowym, dietetycznym myśleniu i w odchudzaniu! Dlatego koniec z tym.

Chciałam na Wigilię założyć moją ładna, białą bluzkę, którą kupiłam na maturę.. zgroza. Męczyłam się przez kilka minut żeby wyciągnąć z rękawów ( które jeszcze kilka miesięcy temu były dość szerokie ) moje tłuste ramiona!
I dzisiaj, lustro. Na razie z całych sił go nienawidzę.
No, ale już się nie żalę. Nie ma co, trzeba się brać do roboty.
Dziś jeszcze świąteczne menu, rano odsmażane pierogi i trochę ciastek. Gdzieś tak ok. 12.00 oprzytomniałam i zjadłam obiad dopiero po 16.00 (sałatka warzywna z jogurtem naturalnym i majonezem, kromka chleba z domową wędliną i  kilka plasterków sera żółtego). Jeszcze chyba napiję się gorącego barszczu czerwonego (bo coś mam ochotę na niego) i zjem kilka pasztecików.
Ogromna poprawa w porównaniu z tym co było. Uwierzcie.

Do moich świątecznych rozrywek należą w tym roku: oglądanie II i III sezonu Herosów i niechodzenie na rodzinne spędy. I co za ludzie! (czyt. familia, głównie dalsza) Żeby tak nalegać. Odniosłam wrażenie, że gdyby mogli wywlekliby mnie z domu na siłę, siarczyście obrzucając epitetami. Nie mam ochoty- nie idę. Proste. I nie ma co się unosić.
Uh, musiałam się trochę ..jakby to powiedzieć..rozrzewnić.
Może i jestem lewa, ale czy to mój obowiązek? To całe biesiadowanie? Nie lubię tak..

Prezenty się podobały ,chyba. Tata czyta, Mama się chwali.. Ja dostałam spore opakowanie Ferrero Rocher (yummy... :'( ) ,a od Mamy obietnicę wydziergania czapki na drutach, drugiej w tym roku..
 

  • aleks89

    aleks89

    27 grudnia 2009, 20:37

    A moją rozrywką jest oglądanie Gilmore Girls, zostały mi jeszcze cztrery odcinki II sezonu ;) O jedzeniu to już wole nie myśleć, przesadziłam poważnie. Trzeba powiedzieć basta i wrócić na dobre tory żywieniowe. Trzymaj się :) Pozdrawiam